Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odpowie na każdy cios i pytanie

SŁAWOMIR CIARA
Agnieszka Rylik, zawodowa mistrzyni w kick-boxingu i boksie, otrzymała propozycję wystąpienia w programie "Big Brother". Ale szybko zrezygnowała, nie podjęła tematu, ponieważ nie lubi robić z siebie pośmiewiska.

Agnieszka Rylik, zawodowa mistrzyni w kick-boxingu i boksie, otrzymała propozycję wystąpienia w programie "Big Brother". Ale szybko zrezygnowała, nie podjęła tematu, ponieważ nie lubi robić z siebie pośmiewiska.
"Wiedziałam, że program ma niezłą widownię i oglądałoby mnie tysiące ludzi w Polsce, ale Wielki Brat wcale mi nie zaimponował" - powiedziała "Expressowi" A. Rylik.

Niedawno uczestniczyła w sesji zdjęciowej miesięcznika "Sukces". Nigdy wcześniej nie pozowała do zdjęć roznegliżowana. Zgrabna, wysportowana sylwetka nie przypominająca kobiety uprawiającej jakiś tam sport walki, lecz... modelkę. "Od autorów miesięcznika otrzymałam propozycję, aby do zdjęć pozowałć nago. Zgodziłam się pod warunkiem, że najbardziej intymne części ciała pozostaną intymne. Tak właśnie sobie zażyczyłam - mówi Agnieszka. - W zdjęciowej sesji autorzy mieli w planie wyeksponować piękno sportowego ciała. Kobietę bez makijażu. Ten pomysł spodobał. mi się Kupiłam go. Oczywiście były to zdjęcia przez mnie autoryzowane. Przed puszczeniem je w obieg miałam na nie wgląd. Choć przyznam szczerze, że jedno zdjęcie uszło mojej uwagi. To kiedy pokazuję ... gołe pośladki".

Głową w kant stołu
O sportowych, a właściwie ringowych wyczynach Agnieszki Rylik kibice doskonale wiedzą z przekazów telewizyjnych, prasowych i radiowych. "Boks, a przedtem uprawianie kick-boxingu nauczyło mnie pokory, szacunku dla przeciwniczki, a także zasad sportowej walki - tłumaczy mistrzyni. - Lubię ten sport".
Była mieszkanka niewielkiego Kołobrzegu ma bardzo niewinną twarz. Śniada karnacja, mająca mało wspólnego ze środkową Europą. Na twarzy nie widać blizn, ewentualnych skutków kilkuletniej zawodniczej kariery. Nasza bohaterka nie miała nawet rozciętego łuku brwiowego.
"Tę bliznę , którą mam nad prawym kącikiem łuku brwiowego ,to są zaszłości. Kiedy miałam pięć lat i uderzyłam się głową w kant stołu. Gdybym teraz odniosła kontuzję nie skończyłabym z treningami. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że zdrowie w wyczynowym sporcie jest najważniejsze. Ale też wiem o tym, że drobnym zadraśnięciem nie mogę się przejmować. Obecnie walka na pięści to mój chleb i z tego żyję" - mówi panna Agnieszka.

"Piękna i bestia"
Po ostatniej zwycięskiej walce z Amerykanką Mary Haik, pochodzącą z Louisjany, wystąpiła w filmie dokumentalnym w reżyserii Marka Ślubowskiego pt. "Piękna i bestia". Po obejrzeniu filmu wielu krytyków stwierdziło, iż film ten był trochę przesłodzony, a boks pokazany sielankowo.
"Nie zgadzam się z tym - zaprzecza Agnieszka Rylik. - Reżyser chciał pokazać moje dwie osobowości - kobietę walczącą na ringu, zarabiającą pięśćmi na życie, dla której pojedynek w ringu, to także pojedynkek z własnymi słabościami. W filmie pokazano też ciężki bokserski trening i wyrzeczenia z tym związane. Z drugiej strony przedstawiona była moja prywatność. Pobyt w salonach mody, u fryzjera, w rodzinnym domu, podczas pichcenia w kuchni, a także spotkanie z narzeczonym. I sądzę, że to panu Ślubowskiemu się udało. Zresztą takich filmów. było już wiele, nie jestem pierwsza i pewnie nie ostatnia".

Wszędzie dobrze, ale...
Agnieszka Rylik jest bardzo otwarta, lubi rozmawiać z dziennikarzami. Choć - jak twierdzi - wszystko ma swoje granice, co za dużo to niezdrowo. Nie ukrywa, że jest wrażliwa, uczuciowa i rna swój sposób romantyczna. Jest zwolenniczką podróżowania, ciągłego przemieszczania się, ciekawi ją świat. Kiedy ma odrobinę wolnego czasu wyjeżdża do... Amsterdamu. "Uwielbiam to miasto - podkreśla. - Kiedy tam jestem popadam w pokusy.... Niedawno kupiłam sobie świetne buty ze skóry, o których marzyłam". Zazwyczaj wypoczywa w zimie. W tym roku w styczniu zwiedziła Mauritius,Ęuwielbia przebywać w ciepłych krajach. "Na tej niewielkiej wyspie próbowałam nurkowania z rurką. Chyba mi to dobrze wychodziło" - uchwali się zadowolona z własnych prób. Choć zwiedziła dużo (była mi.n. w Miami na Florydzie), chciałaby na własne oczy ujrzeć Wielki Kanion, wodospad Niagara i pobyć w Hongkongu. "Azjaci są ciekawymi ludźmi. O wielkich tradycjach, dyscyplinie, nie mówiąc o kulturze. Mają coś w sobie, czego my nie mamy, Europejczycy" - ocenia. Za kilka miesięcy weźmie udział w targach telewizyjnych w Monaco.
Najlepiej jednak czuje się w rodzinnym Kołobrzegu. Na tamtejszym ringu jeszcze nie przegrała. Po przyjeździe do nadmorskiej miejscowości oblegana jest przez wielu fanów, proszących o autografy. Lubi to miasto. Jest dumna z tego, że staje się coraz piękniejsze.

Dzień a dzień
Na ringu goni rywalki od liny do liny, wygrywa przed czasem. Boksuje z odwrotnej pozycji, ma silne uderzenie z lewej ręki. "Przekonali się o tym na sparingach także mężczyźni" - mówi z zadowoleniem. Kiedy panna Agnieszka przygotowuje się do czekającego pojedynku każdy dzień rozpoczyna ok. 9.00 od lekkiego treningu. "Zazwyczaj jest to bieg". W ciągu dnia, przed i po południu, trenuje jeszcze w sali. Po takich wyczerpujących zajęciach pada ze zmęczenia. Zostaje tylko wieczorny prysznic i na nic więcej nie ma siły. Kładzie się spać ok. 23.00. "Takia jest cena uprawiania boksu" - wyznaje zawodowa mistrzyni.
Inaczej jej dzień powszedni wygląda kiedy ma przerwę, w tzw. okresie roztrenowania. Żeby podtrzymać sportową formę dzień rozpoczyna również lekkim biegiem. Lubi też pograć w koszykówkę. "Po boksie to moja ulubiona dyscyplina. Jej uprawianie podnosi moją sprawność fizyczną, która jest mi niezbędna w ringowych potyczkach".
W tym ogórkowym okresie ma więcej czasu dla siebie. Wałęsa się zatem po restauracjach, kawiarniach, lubi przebywać w zaciszu na kołobrzeskiej plaży. Często bywa w kinie. "Nie mam ulubionej aktorki lub aktora, choć lubię kiedy grają Robert de Niro i Kevin Costner. Ich aktorstwo jest profesjonalne". Gdy nie przygotowuje się do walki, idzie spać jak najpóźniej, między drugą, a trzecią. Wtedy szkoda jej każdej godziny.

Mama w opozycji
Zaczęła uprawiać kick-boxing od 15 roku życia. Trafiła do sali w Kołobrzegu przypadkowo. "Pierwsze treningi były nużące, a zarazem wyczerpujące. Jakieś tam ćwiczenia na mięśnie brzucha, w parach, wykonywaliśmy pompki, szkoleniowcy ganiali nas bez sensu po sali. Zastanawiałam się czy powtórnie przyjść na zajęcia - wspomina. - Dopiero kiedy podczas treningu zaczęliśmy uczyć się techniki, trener zauważył, że mam talent do kopanego boksu. Po pewnym czasie przyszły pierwsze sukcesy. W czasie walki wykazywałam się dużą odpornością psychiczną. I tak to się wszystko zaczęło".

Po pierwszych zwycięskich pojedynkach niepełnoletnia Agnieszka zadecydowała, że zostanie przy kick-boxingu. "Nie chciałam słyszeć o wyborze takiego sportu. Byłam zażenowana - wtrąca się do rozmowy mama mistrzyni, Halina. - Agnieszka była jednak uparta. Postawiła na swoim. Popierał ją w tym też mąż". W przeciwieństwie do wielu osób z pięściarskiego środowiska mistrzyni świata przyznaje się, że miała wspaniałe dzieciństwo. Rodzice byli nawet nadopiekuńczy. Wiele dobrych zalet wyniosła z rodzinnego domu. "Mama jest bardziej skryta, mniej mówi. Ja wiele cech mam po ojcu - wyznaje z dumą. "Teraz rodzice są na każdej mojej walce" - cieszy się Agnieszka.

Mężczyzna? - z charakterem
Zapytana o typ mężczyzny odpowiada:"Cechy fizyczne nie są dla mnie najważniejsze. Liczy się przede wszystkim charakter. Mężczyzna powinien być odpowiedzialny, wyrozumiały, mądry i opiekuńczy. Na razie nie myślę o małżeństwie i założeniu rodziny".
Polska mistrzyni w walce na pięści lubi ubierać się na czarno. Jej ulubioną porą roku jest jesień, miesiącem wrzesień, dniem sobota. Dlaczego? Nie otrzymaliśmy odpowiedzi.... Według niej kobiety są w życiu bardziej odpowiedzialne od mężczyzn. Są również odporniejsze na ból. "To jest udowodnione naukowo" - mówi z dumą. Od sześciu lat jest wegetarianką. Spożywa mnóstwo warzyw i owoców, pije niegazowaną wodę. Kiedy intensywniej pracuje na treningach niedobór białka zwierzęcego (mięsa) uzupełnia aminokwasami. Nie ma żadnych nałogów. Prowadzi sportowy tryb życia. Kołobrzeżanka nie jest bez wad. Jak sama twierdzi, największą z nich jest niecierpliwość. Częstokroć zamyka się też w treningowym świecie. I to też uważa za wadę. A zalety? Pracowitość, systematyczność, wyrozumiałość i odporność psychiczna. Także potrzebna w ringu.
W tym roku kończy naukę w Prywatnej Wyższej Szkole Zarządzania i Bankowości w Poznaniu. Studiuje politologię. Za kilka tygodni czeka ją obrona pracy magisterskiej. Wybrała temat - jak uważa - na czasie: "Wojciech Jaruzelski - dylematy i polityka". Nigdy nie miała zakusów studiowania na Akademii Wychowania Fizycznego. W przyszłości chce zostać dziennikarką, komentować walki bokserskie. Może zainteresuje się pracą w promocji lub menadżerstwem sportowym. Natomiast nie myśli o pracy
trenera.

Czy ja na taką wyglądam?
Jak w każdym sporcie, również w boksie pieniądze są tematem drażliwym. Również dla Agnieszki Rylik."Są to kwoty o wiele mniejsze od zarobków mężczyzn. Ale ja nie narzekam. I nie chciałabym się dalej na ten temat wypowiadać". Uprawiając kick-boxingu otrzymywała ok. 10 tysięcy złotych. Dzieliła się na połowię z organizatorem. Była w tym okresie najlepiej opłacaną zawodniczką w Polsce. Nie sympatyzuje z Iwoną Guzowską, naszą inną mistrzynią profi w boksie. Mówi krótko: "Iwona boi się konkurencji".
Rylik boksuje w wadze juniorpółśredniej. Choć niedawno jeden z mniej zorientowanych dziennikarzy prasy lokalnej naszego regionu utożsamił pannę Agnieszkę z wagą średnią (przeszło 10 kg więcej). "Czy ja na taką wyglądam? Dziennikarze różne głupstwa wypisują" - mówi, uśmiechając się.
Jak mówią starzy mistrzowie sztuki bokserskiej, w walce najpierw liczy się głowa, później nogi, na końcu dopiero ręce. "W czasie pojedynku staram się być opanowana, skoncentrowana. Przed samą walką nie lubię wiele mówić". Agnieszka Rylik niebawem, we wrześniu zaprezentuje się podczas kolejnej bokserskiej gali na ringu w Londynie. Nie będzie to jednak pojedynek w obronie mistrzowskiego tytułu...

PS. Z Agnieszką Rylik rozmawiałem w Tucholi, dzięki zaproszeniu mistrzyni na "Tucholską Milę Hydrotoru" przez zawodowego sędziego bokserskiego Józefa Prostojanka, pani Elżbiety Kątnej oraz prezesa miejscowego Hydrotoru Wacława Kropińskiego. Za naszym pośrednictwem moja rozmówczyni dziękuje za zaproszenie. "Mam słabość do małych miejscowości , a w stolicy Borów Tucholskich bawiłam się wspaniale". Cierpliwiem rozdawała autografy tucholskim dzieciom, nieco starszej młodzieży i dorosłym. Nikomu także nie odmawiała zrobienia wspólnej fotografii.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto