Przyszłość bydgoskich uczelni. "Łączcie się" - apeluje Jasiakiewicz

Z pomysłem zwołania wczorajszej sesji wystąpił prezydent Bruski. Radni mieli zająć się dyskusją o przyszłości bydgoskich uczelni, wcześniej wysłuchując rektorów poszczególnych szkół.

Piotr Malinowski, prorektor do spraw finansów i rozwoju Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego mówił o tym, że jego uczelnia potrzebuje większego wsparcia od miasta. Chodzi m.in. o mieszkania służbowe dla pracowników katedry ekologii czy finansową pomoc dla pozyskania budynku przy ul. Powstańców Wielkopolskich 10. Bronił też UKW przed opinią, że „produkuje bezrobotnych”. Mimo, że z danych Powiatowego Urzędu Pracy wynika, iż to właśnie osoby z wyższym wykształceniem humanistycznym najczęściej rejestrują się jako bezrobotni.

- Gdybyśmy nie kształcili humanistów, bylibyśmy zwykłą wyższą szkołą zawodową - odpowiadał prorektor Malinowski.

Pozostali rektorzy o pomocy miasta co prawda nie mówili, ale wszyscy skupili się na reklamowaniu własnych uczelni. To spotkało się z ostrą reakcją Romana Jasiakiewicza, przewodniczącego bydgoskiej rady: - Czy zdajecie sobie państwo sprawę, że za kilka lat również na waszych uczelniach będzie więcej wolnych miejsc niż studentów? - zwrócił się do rektorów. - Tymczasem w waszych materiałach nie znalazłem ani słowa o współpracy - mówił.

Dodał również, że po ostatniej komisji gospodarki przestrzennej, gdzie radni dyskutowali m.in. o pomocy dla UKW, otrzymał telefony od pozostałych rektorów, dlaczego miasto hołubi wyłącznie jedną uczelnię. - To też świadczy o wizerunku naszego szkolnictwa wyższego. Łączcie się - apelował.

Nie zabrakło też jednak gorzkich słów pod adresem największego bydgoskiego uniwersytetu. - Z przykrością przyjmuję, że na tak ważnej sesji nie ma rektora UKW [uczelnię reprezentowało dwóch prorektorów - red.]- stwierdził. Zarzucił też, że uczelnia przespała ostatnie lata. - Powstała pewna nonszalancja, przekonanie, że jakoś to będzie - dodał. Przypomnijmy, że UKW do 2015 roku musi mieć określoną liczbę kierunków z uprawnieniami do nadawania tytułów doktorskich. Inaczej może stracić prawo do nazywania się uniwersytetem szerokoprofilowym.

Łaskawy dla rektorów nie był też prezydent Bruski: - Jesteśmy drenowani z młodych ludzi, którzy wybierają uczelnie innych miast i już do nas nie wracają. Może nie znajdują na naszych uczelniach odpowiedniej oferty? - zastanawiał się. Miasto wspólnie z wydziałem edukacji chce zbadać to zjawisko, a wyniki przedstawić w kwietniu przyszłego roku.

Rafał Bruski zapowiedział, że zmieni się nieco charakter pomocy dla uczelni. Prezydent chce na przykład baczniej przyjrzeć się nieruchomościom przekazywanym szkołom wyższym. Jak mówił, dochodzi czasem do sytuacji, kiedy miasto przekazuje teren, którego później uczelnia nie wykorzystuje. - Teraz będzie musiała przedstawić plany co do tej nieruchomości oraz źródło finansowania - wyjaśnił.

Miasto wspólnie z uczelniami chce też stworzyć program rozwoju szkolnictwa wyższego, gdzie uczelnie wskażą, jakiej pomocy oczekują. - Na pewno jednak nie będziemy wspierać kształcenia osób bezrobotnych. To marnowanie publicznych pieniędzy - mówił prezydent.

Piotr Król, przewodniczący Klubu Radnych PiS, bronił jednak uczelni humanistycznych: - Nie możemy sprowadzać roli uniwersytetu do roli produkującego konkretne zawody. Temu służą kursy, a nie uczelnie. - Miasto na pierwszym miejscu powinno wspierać UKW - dodał klubowy kolega Króla, Stefan Pastuszewski.

(ast)