Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Maciejem Łabusiem, uczestnikiem Kliniki Trenerskiej Marcina Gortata

Astoria Bydgoszcz
Astoria Bydgoszcz
Astoria Bydgoszcz
Trener Kadetów Astorii Bydgoszcz przebywał w USA na zaproszenie naszego najlepszego koszykarza Marcina Gortata. Podczas tygodniowego pobytu w Phoenix nasz szkoleniowiec miał okazję poznać funkcjonowanie drużyny NBA "od kuchni". Po powrocie zapytaliśmy się o wrażenia z wizyty.
Czytaj też:
» Zwycięstwo Astorii na inaugurację [foto]

- Proszę na gorąco opowiedzieć o wrażeniach z pobytu w Klinice Trenerskiej Marcina Gortata.

- To było coś niesamowitego. Przeżyłem tydzień wspaniałych wrażeń. Spełniłem swoje marzenia. Przez pełne 5 dni, od rana do wieczora przebywałem z drużyną Phoenix Suns, gdzie dzięki zaproszeniu przez Marcina Gortata mogłem nie tylko oglądać, jak to wszystko wygląda, ale miałem też okazję poznać wiele wspaniałych postaci, obecnych i byłych legend NBA. W sztabie szkoleniowym Słońc jest na przykład Dan Majerle. W drużynie grają takie doskonałości jak Steve Nash czy Grant Hill.

- Widział Pan przygotowania do ligowych spotkań drużyny grającej w najlepszej lidze świata. Na co głównie kładzie się nacisk podczas treningów w zespole NBA?

- W NBA wygląda to inaczej, ponieważ mecze rozgrywa się tam kilka razy w tygodniu, więc tak naprawdę nie ma tam treningów zespołowych. Jedynie w dniu meczu cała drużyna zbiera się na trening taktyczny, który trwa około godziny. Natomiast zawodnicy dużo trenują indywidualnie. W klubie jest sześciu asystentów, którzy mają pod swoją opieką wybranych graczy.

- Jak wygląda baza sportowa klubu z Phoenix?
- Jest ogromna. Są dwie hale, w tym główna w której swoje mecze rozgrywają Słońca. Jest duża hala treningowa, na której odbywa się zdecydowana większość treningów. Jest ogromne zaplecze medyczne, w klubie pracuje dwóch lekarzy, rehabilitant, fizykoterapeuta. Klub posiada swoje baseny, ogromną szatnię. Jest tam nawet osobna pralnia i jadalnia.

- Jak dużo czasu spędziliście podczas pobytu z Marcinem Gortatem?

- Tak naprawdę bite 5 dni. Akurat jak przyjechaliśmy, to Marcin grał w Oklahomie i ten mecz oglądaliśmy na telebimach w Phoenix, ale wykorzystaliśmy ten dzień na wizytę w Grand Canyon University, gdzie mogliśmy oglądać zespół przygotowujący się do meczu ligi NCAA. Spędziliśmy tam fajny dzień, sporo zobaczyliśmy podczas treningów.

- Na pewno ma Pan dużo własnych notatek, jak i gotowych materiałów szkoleniowych otrzymanych w USA. Co z tego wszystkiego jest dla Pana największym zaskoczeniem?

- Przede wszystkim rozbijanie wszystkiego na najmniejsze detale. Przed każdym meczem rano zawodnicy i trenerzy dostają książeczkę na temat przeciwnika. Tam jest wszystko o rywalu, w najmniejszych szczegółach, przykładowo z którego kąta dany zawodnik ma najmniejszą skuteczność, gdzie warto go spychać, gdzie rozgrywający przeciwnika popełnia najwięcej strat. Dodatkowo zaskoczył mnie profesjonalizm samych zawodników. Kiedy trener Phoenix zadecydował, że dany dzień będzie wolny od treningów, to i tak na hali pojawili się Gortat, Hill i Nash, którzy przez 3-4 godziny rzucali do kosza. Pełen profesjonalizm, który było widać na każdym kroku.

- Jak wygląda za oceanem system szkolenia młodzieży?

- Tego niestety dokładnie nie poznałem, bo w samej NBA nie ma drużyn młodzieżowych, a jedynie dzień spędzony na uniwersytecie pozwolił zaobserwować pewne schematy. Bardzo mi się podobało, że na uczelni kładzie się ogromny nacisk na wykrzesanie z młodzieży ich zdolności sportowych. Na jednej uczelni były 22 sekcje przeróżnych dyscyplin sportowych. Każdy student mający choćby odrobinę potencjału czy talentu ma możliwość dalszego rozwoju w takim miejscu.

- Oglądał Pan na żywo mecz Słońc w rozgrywkach NBA, czy to jest rzeczywiście kosmiczny basket?

- Widziałem dużo spotkań w Polsce i Europie, ale nie wiem czemu miałem wrażenie, że tam jest o wiele szybsze tempo gry. W telewizji wydaję się, że oni grają leniwie, ale tak naprawdę to jest strasznie szybki a przy tym bardzo inteligentny basket. Oni mają tam wszystko tak opracowane, że najmniejsze ruchy dłoni, dotknięcie głowy czy elementów ubioru w odpowiednim miejscu oznacza jakąś zagrywkę. Proszę sobie wyobrazić, że każdy zespół NBA ma około 70 – 80 zagrywek, z czego w danym meczu wykorzystywanych jest maksymalnie dziesięć. Największą zagadką jest to, jakie akurat ustawienie zastosuje zespół przeciwny i właśnie po to jest ten cały sztab ludzi, którzy doskonale rozpracowują przeciwników.

- Znaleźliście jeszcze czas na zwiedzanie samego Phoenix?

- Tak, było trochę czasu na samo zwiedzanie, głównie wcześniej rano albo wieczorem. Raz mieliśmy wolne popołudnie, poszliśmy wówczas do sklepu sportowego, byliśmy też oglądać panoramę całego Phoenix. Jednak mimo wszystko zdecydowaną większość czasu spędzaliśmy z zespołem. Bardzo zaskoczyła nas otwartość całego otoczenia, np. jednego dnia zostaliśmy przedstawieni Nashowi i już następnego dnia on sam do nas podchodził i zagadywał.

Zobacz też:

Marsz ku pamięci Żołnierzy Wyklętych

Park Akademicki w Fordonie

Komornicka. Biografia pozorna - premiera

Rewitalizacja szlaku wodnego E40
Dołącz do MMBydgoszcz.pli napisz artykuł! Poinformuj nas, co się dzieje w mieście. Pochwal się swoimi zdjęciami, komentuj wpisy i załóż własnego bloga!
» dodaj artykuł
» dodaj zdjęcia
» dodaj wydarzenie
» dodaj wpis do bloga
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto