Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Samochód zniszczony przez ulewę na Glinkach - kierowca nie dostał odszkodowania

Redakcja
J. Pruss
Mimo że ubezpieczyciel przyznał, iż za awarię samochodu odpowiada zalana ulica, nie chce on wypłacić odszkodowania.

- Jechałem od parku przemysłowego w stronę ul. Magnuszewskiej - opisuje Marcin Obrębski, którego samochód został zalany. -  Nie było innej możliwości, aby przedostać się przez to skrzyżowanie, dlatego zaryzykowałem i wjechałem w ogromną kałużę.

Zgubił przednią tablicę rejestracyjną, kratkę, a silnik nabrał wody.

Do zdarzenia doszło na początku miesiąca, a właściciel czarnego audi A8 nie od razu zauważył, że z samochodem dzieje się coś złego. - Udało mi się go uruchomić i odjechać, ale kontrolki zaczęły szaleć - opowiada.

Komu tablica za 10 zł?

Kiedy wrócił na Glinki, zobaczył grupkę kilkunastoletnich dzieci, które za 10 zł wyławiają z wielkiej kałuży pogubione tablice. - Podobno zawsze po większym deszczu pomagają kierowcom za niewielką opłatą - mówi Obrębski. - Nie przypuszczałem, że tak może wyglądać ulica po deszczu. Niektóre samochody musiały zostać odholowane, ponieważ w ogóle nie chciały odpalić.

"Jezioro Glinki"

O zalanym skrzyżowaniu poinformował Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. - Dzwoniłem do nich już o 8 rano, ponieważ chciałem znaleźć tę tablicę - relacjonuje. - Nikt jednak nie zareagował na moje telefony. Dopiero gdy pojechałem do wydziału utrzymania infrastruktury, to przysłali kogoś po południu, kto odpompował wodę.

Kiedy tego samego dnia pojechał do warsztatu samochodowego, okazało się, że w wyniku zalania do wymiany jest m.in. uszczelka pod głowicą. Koszt naprawy zamknie się w granicach 6 tys. zł.

Przez wodę z miarką?

Napisał więc skargę na zły stan dróg i domaga się odszkodowania. ZDMiKP ubezpiecza Towarzystwo Ubezpieczeniowe i Reasekuracji Warta, która odmówiła jego wypłaty. Swoją decyzję uzasadnia: " W przypadku zbliżania się do skupiska wody, kierujący powinien ocenić, czy przejazd pojazdem w danym miejscu będzie bezpieczny, a w przypadku stwierdzenia, że może stanowić zagrożenie winien powiadomić odpowiednie służby o zagrożeniu i zaniechać dalszej jazdy". - Oczywiście będę się odwoływał - zapowiada Obrębski. - Rzeczoznawca stwierdził, że bez wątpienia uszkodzenia są spowodowane przez zalanie. Już od trzech tygodni samochód stoi w warsztacie, bo boję się cokolwiek przy nim zrobić, aby potem nie posądzono mnie o zacieranie śladów.

Katarzyna Dworska

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto