Dawno nie byłem w Estradzie na koncercie, podczas którego ciężko było wepchnąć się na salę koncertową. Tak jednak właśnie było w czwartek, kiedy to tłumy ściągnęły na występ Comy w ramach specjalnej, jubileuszowej trasy koncertowej „Ulubiony numerek”.
Aby w wyjątkowy sposób podsumować i przypomnieć swój 15-letni dorobek, Coma przygotowała widowisko w formie loterii utworów. Na każdym koncercie utwory, które będą zagrane, losowane są ze specjalnego koła z puli 60 piosenek, przygotowanych przez zespół. Dzięki temu każdy koncert na trasie ma inną formułę i repertuar.
Ostatni raz widziałem Comę na żywo chyba około sześć lat temu. Niemały szmat czasu, więc koncert z okazji jubileuszu działalności był dobrą okazją, by zobaczyć jak obecnie prezentuje się jedna z największych gwiazd polskiej sceny rockowej i przy okazji cofnąć się nieco w czasie, przypomnieć sobie czasy mojego liceum, gdy furorę robiła dopiero ich debiutancka płyta. Wieczór pod znakiem sentymentów, nostalgii i wspominek z założenia jest dobrym pomysłem.
Koncert zaczął się punktualnie o godz. 20. W oczy od pierwszej chwili rzucał się wizerunek sceniczny ekipy Roguckiego, która tym razem postanowiła pomalować się w barwy narodowe z dominacją białego.
Poza punktualnością zdecydowanie warto pochwalić stronę techniczną koncertu. Coma uniknęła mankamentu, który towarzyszy mnóstwu koncertów w Estradzie, czyli nie było zbyt głośno ani hałaśliwie. Miałem wręcz wrażenie, jakbym słuchał ich płyt. Brzmienie było w pełni klarowne, czyste, wyważone i nie raniło niczym uszu. To się nazywa profesjonalizm.
Coma, jak przystało na zespół cieszący się ogromną popularnością, ma rzecz jasna wielu przeciwników, którzy co najmniej sceptycznie podchodzą do twórczości i dokonań łódzkiej grupy. Jednak podziwiając ją na żywo trudno jest cokolwiek im zarzucić. Coma tworzy bowiem muzyczne przedstawienie z najwyższej półki. Imponowały efekty świetlne i wizualne, oczywiście ściśle zsynchronizowane z muzyką oraz dokładność, z jaką odgrywano wszystkie utwory. Nie zabrakło rzecz jasna żywiołowej energii, bijącej tak ze sceny, jak i spod niej, gdzie bawiła się gęsto stłoczona, głównie młoda publika.
Los sprawił, że podczas koncertu dominowały raczej utwory z ostatnich wydawnictw zespołu, czyli akurat tych, które znam bardzo pobieżnie. Nie mniej były one bardzo entuzjastycznie przyjmowane przez publiczność. Coma zagrała więc m.in. „Białe krowy”, „Rudy”, Na Pół”, „Angelę”, „Transfuzję”, „Pożegnanie z Mistrzami”. Na szczęście pojawiły się utwory ze starszego repertuaru, jak chociażby „Listopad”, „Tonacja”, „Spadam”, kultowy wręcz „Leszek Żukowski” oraz koncertowy szlagier – „Skaczemy”. Były też swego rodzaju rodzynki, jak „Nikt nikogo(i tak warto żyć)” – cover zespołu Raz, Dwa, Trzy.
Set był oczywiście dużo dłuższy. Cały koncert trwał bowiem aż około 2,5 godziny, więc raczej mało kto mógł czuć po wczorajszym wieczorze niedosyt.
Zobacz też: | |||
Wars Wita Was - zdjęcia | Akcja "Znicz 2012" w regionie | Photo Day 23.0 - trwają zapisy | Otrzęsiny studenckie 2012 - konkurs |
Dołącz do MMBydgoszcz.pli napisz artykuł! Poinformuj nas, co się dzieje w mieście. Pochwal się swoimi zdjęciami, komentuj wpisy i załóż własnego bloga! | |||
» dodaj artykuł | » dodaj zdjęcia | » dodaj wydarzenie | » dodaj wpis do bloga |
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?