Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

UKW pyta pracodawców, jakich chcą absolwentów

Redakcja
M.Czarnecka/archiwum MM
Władze Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego dyskutowały z pracodawcami o tym, jak kształcić studentów, by mieli większe szanse na znalezienie zatrudnienia. Pod lupę wzięli animację społeczno-kulturową i pracę socjalną.

Debata to część nowego projektu pn. „Program rozwoju Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy”. Uczelnia chce wychodzić na przeciw potrzebom pracodawców w regionie. - Kiedyś szkoły wyższe specjalnie nie dbały o to, czy ich absolwenci znajdą pracę - mówił prof. Piotr Malinowski, prorektor ds. finansów i rozwoju UKW.

- Dziś nie jesteśmy w stanie zapewnić im zatrudnienia bezpośrednio, ale pośrednio – owszem. Dlatego chcemy usłyszeć od pracodawców, kto jest im potrzebny, z jakimi kompetencjami - zapewniał.

Z władzami uczelni spotkali się przedstawiciele jednostek, poszukujących na rynku pracy animatorów: domów kultury, muzeum okręgowego i Pałacu Młodzieży. Obecni byli również kierownicy jednostek, zatrudniających pracowników socjalnych: ośrodki pomocy społecznej, schroniska dla bezdomnych i ośrodki szkolno-wy-chowawcze. Niektórzy z obecnych sami są absolwentami UKW, jak Dariusz Karwat, dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Koronowie. - W naszej jednostce zatrudniamy łącznie 32 osoby. Połowa z nich to pracownicy socjalni, którzy również ukończyli tę uczelnię - mówił.

- Jej studenci są profesjonalnie przygotowani. Testujemy ich w toku praktyki i sprawdzają się. Wskazując jednak mankamenty, trzeba zwrócić uwagę na liczbę godzin praktyk zawodowych. Cztery tygodnie na jeden rok studiów to kropla w morzu potrzeb. Żadna szkoła nie jest bowiem w stanie przygotować pracownika socjalnego w taki sposób, jak wyobraża to sobie pracodawca. My jesteśmy kontynuatorami ścieżki edukacyjnej. Podczas praktyk staramy się jak najwięcej przekazać studentom. U nas stażyści nie zajmują się chodzenie do sklepu czy parzeniem kawy - dodawał.

Czy uczelnia ma możliwość zwiększenia liczby godzin praktyk studenckich? - Mamy oczywiście świadomość, że powinno ich być więcej, jednak jesteśmy uczelnią publiczną, która musi spełniać określone wymogi - tłumaczyła dr Maria Gładyszewska, pełnomocnik rektora ds. studiów podyplomowych - Uniemożliwiają one nam pewne kroki. Ponadto każda zmiana wymaga nakładów finansowych, których również brakuje - podkreślała.

Niezastąpioną rolę praktyk podkreślała także Maria Zwolenkiewicz, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Żninie. - Wiedza, to moim zdaniem informacje przetworzone przez praktykę - mówiła. - Studenci zajmujący się pracą społeczną stają przed trudnym zadaniem, bo nie znają życia. Jednak ci, którzy przychodzą do nas, mają cudowne wartości. Możemy uczyć się od nich pogody ducha. To odmładza naszą kadrę. Dlatego z chęcią przyjmuję ich jak najwięcej w naszej placówce - zapewniała.

Jej zdaniem problemem, dla całego sektora pomocy socjalnej jest bałagan prawny. - W labiryncie przepisów ucieka człowiek. Bo to nie on jest priorytetem, a kasa. Gdy przychodzą do nas do pracy nowe osoby mówimy im: „uważajcie na prawo, bo jest pogięte!”. Praca społeczna ustawowo jest potraktowana po macoszemu. Są zapisy, których realizacja jest niemożliwa - dodawała.

Krzysztof Jankowski, dyrektor Bydgoskiego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych proponował, by uniwersytet stworzył studia podyplomowe z interwencji kryzysowej, bo na rynku brakuje specjalistów z tej dziedziny. To jednak nie jedyne wyzwanie, które stoi przed uniwersytetem. - Potrzebni są pracownicy z szerokim przygotowaniem, którzy potrafią zająć się małymi dziećmi już od podstaw - mówi Jankowski. - Dziś magister musi umieć nawet wykąpać dziecko i gotować, ale także mieć zdolności nauczycielskie - podkreślał.

Dyrektor Centrum Zabaw Rodzinnych Family Park - Szymon Paprocki - proponował z kolei odświeżenie formy praktyk. - Wprowadzamy nowy model - tłumaczył. - Proponujemy zawarcie umów, w których określamy, wykonywania jakich zadań oczekujemy, ale w zamian płacimy za to. Nasi praktykanci wykonują odpowiedzialną pracę na dosłownie żywym organiźmie. Jeśli coś pójdzie nie tak, to skutki dla firmy mogą być druzgocące. Jednak z drugiej strony studenci zdobywają u nas cenne umiejętności i doświadczenie. 95 proc. naszych byłych praktykantów obejmowało potem wysokie stanowiska kierownicze - wyjaśnia.

Swoje oczekiwania względem absolwentów UKW wskazywał także Maciej Puto, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Kultury i Sztuki w Bydgoszczy. - Jeśli szukam animatora kultury z zakresu teatru czy tańca, to proszę mi wybaczyć, ale nie będę tego robił wśród absolwentów UKW, ale szkół artystycznych, których jest bardzo dużo - przyznawał.

- Jeśli jednak mam stawiać na absolwentów tej uczelni, to na kogoś, kto może być producentem artystycznym, czyli ma kompleksową wiedzę z zakresu logistyki, organizacji imprez, praw autorskich i marketingu kultury. Taka osoba może znaleźć pracę także w wielu innych instytucjach i zajmować się np. produkcją teatralną czy filmową. Poza tym organizujemy cykl spotkań i konferencji „Menedżer Kultury 21”. Przy ich przygotowaniu możemy współpracować z UKW.

Przedstawiciele uczelni przyznawali, że potrzeba im spotkań z menadżerami, którzy wskażą, jak kształcić studentów od strony praktycznej. - Rozumiem, więc, że jesteśmy umówieni - odpowiadał z zadowoleniem Puto.

(PW)

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto