Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W potulickim więzieniu już spokój

jar
Wznowiono zajęcia w Zespole Szkół dla Dorosłych w Zakładzie Karnym w Potulicach. Przez kilka dni trwało tam poważne napięcie między młodocianymi więźniami z subkultury "grypsujących" a tymi, którzy nie chcieli się jej ...

Wznowiono zajęcia w Zespole Szkół dla Dorosłych w Zakładzie Karnym w Potulicach. Przez kilka dni trwało tam poważne napięcie między młodocianymi więźniami z subkultury "grypsujących" a tymi, którzy nie chcieli się jej podporządkować.

Rozruchy rozpoczęły się 8 marca w Zespole Szkół dla Dorosłych, do którego uczęszcza 165 młodocianych więźniów w wieku 18-24 lat. Są oni podzieleni na dwie skonfliktowane grupy. Jedni to tzw. grypsera, czyli osadzeni stosujący nieformalne zasady współżycia więziennego. Od pozostałych wyróżniają się m.in. charakterystycznymi tatuażami. Niegrypsujących traktują jako gorszych. Ci z kolei nie chcą podporządkować się subkulturze.

To właśnie było przyczyną bójki, do której doszło na szkolnym korytarzu. Uczestniczyło w niej ok. 30 więźniów. Strażnikom udało się ich rozdzielić, a najbardziej poszkodowanym udzielono pomocy ambulatoryjnej. Napięcie jednak utrzymywało się przez kilka kolejnych dni. Młodocianych, których porozmieszczano w różnych pawilonach, wyzywali się nawzajem, nawoływali do bójek.
Przez cały ten czas zajęcia w więziennej szkole były zawieszone. Wczoraj jednak postanowiono je wznowić. O przyczyny zajść zapytaliśmy dyrektora Zespołu Szkół dla Dorosłych Jacka Konickiego.

- Są to skazani z przeróżnymi wyrokami, również za zabójstwa. Jeśli przebywa się w izolacji i wciąż widzi się tych samych ludzi, to w końcu następuje jakieś "przeładowanie" psychiki. Ważne jest również przeludnienie zakładu, więc podobne sytuacje mogą się zdarzać. Taka miała miejsce przed laty, w 1996 roku - mówi J. Konicki.
- Zakład Karny w Potulicach to jedno z dwóch największych więzień w Polsce. To jest tygiel, ludzie z całego kraju, zwłaszcza z południa, gdzie panuje największe przeludnienie w więzieniach. Wielu z nich przebywa z dala od domów, więc są sfrustrowani - uważa z kolei mjr Wojciech Siedlecki, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Bydgoszczy.

Jego zdaniem konflikt wśród młodocianych mógł przybrać bardzo poważne rozmiary, a nawet przenieść się poza mury więzienia, dlatego służbie więziennej bardzo zależało, aby ugasić zarzewie buntu bez użycia siły. Tak też się stało.
- Natychmiast po tym jak Potulice zameldowały, że "na coś się zanosi", wysłaliśmy tam naszych ludzi, aby pomogli rozładować narastający konflikt. Przeprowadzono liczne rozmowy wychowawcze, przeszukano cele. Nie znaleziono niebezpiecznych narzędzi, raczej przedmioty, które zaśmiecały cele - mówi W. Siedlecki.

Jak się dowiedzieliśmy, najbardziej krewcy uczestnicy niedawnych zajść zostaną ukarani dyscyplinarnie przez administrację więzienną, a sprawcami uszkodzeń ciała zajmie się prokuratura.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto