Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wołowe szaleństwo.

jar
Masarnia
Masarnia
Czy na bydgoskim rynku znalazło się mięso wołowe skażone BSE, czyli tzw. chorobą szalonych krów? - to pytanie nurtuje wielu konsumentów, którzy "dmuchając na zimne", rezygnują z zakupu wołowiny.

Czy na bydgoskim rynku znalazło się mięso wołowe skażone BSE, czyli tzw. chorobą szalonych krów? - to pytanie nurtuje wielu konsumentów, którzy "dmuchając na zimne", rezygnują z zakupu wołowiny. Jednak zdaniem wojewódzkiego lekarza weterynarii, "ryzyko zachorowania jest tysiąckrotnie mniejsze niż ryzyko wpadnięcia pod samochód".

W związku z paniką jaka ogarnęła Europę Zachodnią po ostatnich przypadkach choroby szalonych krów, polski rząd wprowadził zakaz importu mięsa wołowego i jego przetworów z Francji, Hiszpanii, Belgii, Holandii, Niemiec i Danii.
Jadnak tak na dobrą sprawę, nikt nie wie czy skażona chorobą BSE (gąbczastym zwyrodnieniem mózgu) wołowina nie trafiła na lokalny, bydgoski rynek.

Okazuje się, że Wojewódzki Inspektorat Inspekcji Handlowej nie przeprowadza kontroli sklepów pod tym kątem.

- Nie mamy do tego prawa. Nas interesuje tylko strona jakościowa produktu i ewentualne jego właściwe oznakowanie. Tylko w wyjątkowych przypadkach organ nadzorczy może nam zlecić przeprowadzenie kontroli wykraczającej poza nasze uprawnienia. Tak było z tzw. aferą dioksynową, kiedy na polecenie wojewody sprawdzaliśmy czy w sklepach nie ma wołowiny z Belgii. Obecnie jednak nikt nam podobnej kontroli nie zlecił - powiedziała "Expressowi" Grażyna Kozłowska z Wydziału Branży Spożywczej WIIH w Bydgoszczy.

Konsumenci wolą jednak nie ryzykować. Z błyskawicznej sondy jaką przeprowadziliśmy wczoraj wynika, że większość naszych rozmówców rezygnuje z kupowania wołowiny, niezależnie od jej pochodzenia. Są osoby, które już od dwóch lat, od czasu pierwszej afery z szalonymi krowami w Wielkiej Brytanii, nie miały w ustach zrazika ani innej potrawy z wołowiny.
Wojewódzki lekarz weterynarii Jacek Judek twierdzi tymczasem, że nie mamy powodów do obaw.

- Po zamknięciu naszych granic dla importowanej wołowiny, zostaliśmy "sam na sam" z rodzimymi produktami. Jak dotąd u polskich krów nie stwierdzono objawów BSE. Natomiast trzy dni temu rozpoczęliśmy inwentaryzację zwierząt importowanych do naszego regionu. Jej wyniki będą znane 30 listopada. W tej chwili wiemy o stadzie 25 jałówek sprowadzonych z Francji. Zwierzęta te trafiły do naszego regionu nie na ubój, ale w celach hodowlanych. Znajdują się one pod ciągłą obserwacją weterynarzy - mówi Jacek Judek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto