Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Występ NOL i TSA w bydgoskiej Estradzie [relacja]

niezmiennievix
niezmiennievix
W piątek, 3 grudnia 2010, Estrada Stage Bar była gospodarzem przejmującego występu zespołów heavy metalowych - NOL oraz TSA.

Kilka minut przed godziną 19. w bydgoskiej knajpie panuje niewielki tłok. Zwracam uwagę na przejmujący chłód i brak charakterystycznego dla tego miejsca dymu - tytoniowego. Palarnię zorganizowano w przedsionku od strony ulicy Dworcowej.

Początkowo atmosfera jest napięta i dosyć sztywna, ponieważ koncert rozpoczyna się z drobnym opóźnieniem. Jarek Pabijan, wokalista zespołu NOL wyjaśnia, że winą są niesprzyjające warunki pogodowe. Grupa prezentuje się prawidłowo, wykonawca ma dobry kontakt ze słuchaczami. Pod koniec występu, przy piosence „Smak metalu" ludzie zaczynają łapać bakcyla zbliżającego się popisu: skaczą, rzucają się, krzyczą. Mimo tego można zaobserwować delikatne zniecierpliwienie związane z oczekiwaniem na gigantów polskiej sceny muzycznej - Tajne Stowarzyszenie Abstynentów.

Tłum powiększa się z każdą chwilą. Znowu niedowierzanie - pierwszy raz tutaj widzę sufit, który zawsze zasłaniał kłąb dymu! NOL zawija swój sprzęt, następuje lekki popłoch, moment oczekiwania. Już! Kiedy mężczyźni pojawiają się na scenie, ktoś z tłumu krzyczy: Nowak się ogolił! Te słowa sprawiają, że na twarzy założyciela legendarnego zespołu gości blady uśmiech. Następną rzeczą, na którą zwracam uwagę są zielone trampki idealnie pasujące do gwiazdy na czarnej koszulce jednego z muzyków: to strój gitarzysty, Stefana Machela. Wokalista, Marek Piekarczyk, ciepło wita się z uczestnikami koncertu, rozgrzewając w ten sposób zziębniętych bydgoszczan. Z błyskiem w oku zagaduje do zebranych dziewczyn, zachęcając, aby położyły swoje torebki koło filarów. W ciągu trwania koncertu jeszcze kilkakrotnie zwraca się do płci pięknej, martwiąc się o ich stan po ostrym tańcu zwanym pogo. Kontakt z publicznością jest fenomenalny - Piekarczyk przybija koncertowiczom tzn. "piątkę", uśmiecha się do zgromadzonych ludzi, dziękując za możliwość przybycia.

Publika jest zróżnicowana: dostrzegam osoby, które z zamkniętymi oczami wykrzykują kolejne słowa ulubionych tekstów, ale także młodszych ludzi, dla których kolejne utwory są zadziwiającą nowością. Ci ostatni są odbiorcami utworu „Alien", zadedykowanego specjalnie dla nich.
Najpiękniejszy moment całego koncertu następuje w chwili, w której wokalista zapowiada piosenkę pt. „51", o wszystkich, którzy odeszli. Nastrój wywołany zgaszonymi światłami i melancholijnym wstępem powoduje wzruszenie kilku osób. Po wolniejszych propozycjach następuje szalone przyspieszenie.

Niejeden młodzik może pozazdrościć grupie TSA werwy i zapału. Andrzej Nowak prezentuje szykowną gitarową solówkę, która spotyka się z aplauzem. Zespół dwukrotnie wraca na scenę, ponieważ tłum jest złakniony kolejnych numerów. Kawałkiem zamykającym koncert są „Trzy zapałki".
Myślę, że koncert można zaliczyć do jak najbardziej udanych z powodu idealnego klimatu i tego, że z przyjemnością można zatracić się w nagraniach kapeli, która nie traci animuszu.

Zobacz też:

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto