Wyżyny obejmują swoim zasięgiem część byłej wsi Bartodzieje Małe. Jako osiedle pojawiły się na planach Bydgoszczy w 1972 roku, ale budowę pierwszych bloków rozpoczęto rok wcześniej. Nazwę dzielnica zawdzięcza swojemu położeniu na skarpie.
O rozrywce nikt nie myślał
- Na Wyżyny wprowadziłem się z rodzicami w 1973 roku - opowiada Maciej, który z niewielkimi przerwami na osiedlu mieszka do dziś, a obok publikujemy zdjęcia autorstwa jego taty. - Zamieszkaliśmy w jednym z pierwszych wieżowców, jakie się tam pojawiły. Byłem wtedy bardzo mały, ale pamiętam, że początkowo rzeczywiście było to pustkowie. Powoli jednak powstawały kolejne bloki, szkoła. Nie było placów zabaw, piaskownic, był za to pomnik gen. Świerczewskiego. Ale radziliśmy sobie doskonale. W piłkę grało się, gdzie się tylko dało.
Potwierdza to Agata, która na Wyżynach się wychowała. - Każdy kawałek ziemi był dobry, żeby się bawić - opowiada. - Pamiętam, że wszelkie place budowy były dla dzieciaków jedną wielką piaskownicą. Oczywiście rodzice zabraniali nam tam chodzić, wiadomo.
Jakie charakterystyczne punkty można było znaleźć na osiedlu? - Budka pana Muchy! - odpowiada od razu Agata. - Stała przy Ogrodach od strony ul. Nowowiejskiego. Tam można było na sztuki kupić gumy Mamby, jakieś zachodnie słodycze, a nawet żelki - też na sztuki. Pamiętam jeszcze pana w białym fartuchu, który pod szkołą na Grzymały-Siedleckiego stał z saturatorem. Woda z sokiem kosztowała złotówkę, a bez 50 groszy.
Dwa światy
Czy na osiedlu były jakieś wewnętrzne animozje? - Przede wszystkim Wyżyny nigdy nie lubiły się z Kapuściskami - odpowiada Maciej. - Ale był też konflikt wewnętrzny. Wyżyny dzieliła ul. Wojska Polskiego i mieszkańcy jednej i drugiej strony się nie lubili.
- Po tamtej, nowszej stronie Wyżyn było zupełnie inaczej - mówi Agata. - Może dlatego się nie lubiliśmy. Poza tym szkoły się nie lubiły - ta z Grzymały-Siedleckiego z tą przy Bełzy. Pamiętam, że byliśmy pokoleniem z wyżu demograficznego i w pewnym momencie było nas tak dużo, że część przenieśli z jednej do drugiej szkoły. To co zapamiętałam ze szkoły przy Bełzy - to był mniej więcej 80. rok - to fakt, że toaleta była... na zewnątrz, to był taki wychodek ze skobelkiem - śmieje się.
Agata pamięta też drzewa posadzone przy Nowowiejskiego, które wtedy zupełnie małe, teraz wyrosły bardzo wysoko. - Wyglądam tam w tej chwili jak w parku - dodaje.
(JPL)
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?