Zespół Kroke w Filharmonii Pomorskiej

Chociaż termin "muzyka klezmerska" niezmiennie związany jest z zespołem Kroke, to na ostatnich płytach kwartetu coraz częściej słychać wpływy dźwięków z innych stron świata, przede wzystkim z Bałkanów i Bliskiego Wschodu. Wszystko jednak podane jest w sposób zgoła różny od tradycji. Muzycy pełnymi garściami czerpią z jazzu, a swoje folkowe podróże przyprawiają melancholijną improwizacją. Muzykę w ogóle trudno jest opisać słowami, ale najciekawiej zrobił to znawca muzyki klezmerskiej Ari Davidov: "Ta muzyka jest zbyt ciemna by reprezentować tradycjonalną muzykę klezmerską. Czasami jest prawie taka, jak gdyby Velvet Underground odrodził się jako zespół klezmerski."

Taka właśnie muzyka zagościła w czwartkowy wieczór w bydgoskiej filharmonii. Zespół zagrał blisko dwugodzinny koncert, bisując aż trzykrotnie. Podczas występu mogliśmy usłyszeć utwory z prawie wszystkich albumów krakowskiego kwartetu, choć dominowały dźwięki z ostatniej płyty "Seventh trip" oraz, przez wielu ocenianych jako najlepszej, "The Sounds Of The Vanishing World".

Osoby, które po raz pierwszy miały styczność z Kroke, wychodziły z filharmonii zachwycone. Zostały oczarowane tymi nowatorskimi klezmerskimi dźwiękami, tak samo jak wcześniej, między innymi: Steven Spielberg (współpraca przy "Liście Schindlera"), Peter Gabriel (współpraca przy płycie "Long Walk Home"), Nigel Kennedy (wspólna płyta koncertowa "East meets East" oraz owacyjnie witana trasa koncertowa).

Od redakcji: Przypominamy, że każdy z Was może zostać dziennikarzem obywatelskim serwisu MM Moje Miasto! Zachęcamy Was do zamieszczania artykułów oraz zdjęć z ciekawych wydarzeń i imprez. Piszcie też o tym, co Wam się podoba, a co Wam przeszkadza w naszym mieście. Spróbujcie swych sił w roli reporterów obywatelskich MM-ki! Pokażcie innym to, co dzieje się wokół Was. Pokażcie, czym żyje miasto.