Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Żyjmy tu i teraz" - Janusz L. Wiśniewski o swojej najnowszej powieści "Bikini"

Redakcja
22 maja o godzinie 12.00 w empiku na ulicy Dworcowej odbyło się spotkanie z Januszem L. Wiśniewskim, autorem takich bestsellerów jak "S@motność w sieci", "Zespoły napięć" czy "Między wierszami". Autor promował swoją najnowszą powieść "Bikini".

"Bikini" to historia rozgrywająca się w Europie i Ameryce końca II wojny. Anna, młoda Niemka z antyfaszystowskiej rodziny, błąka się po zbombardowanym Dreźnie, dokumentując wojenną tragedię. Na taki sam temat ma zrobić fotoreportaż wysłany do Niemiec Stanley, dziennikarz z Nowego Jorku. Przypadkowe zetknięcie się tych dwojga na zawsze odmienia ich losy.

Na spotkaniu można się było dowiedzieć, że książka powstawała przez ostatnie dwa lata. Jako że zawiera wiele elementów historycznych, autor spędzał wiele czasu w bibliotekach i, jak zażartował, dzięki temu poznał wiele atrakcyjnych bibliotekarek. Chociaż historycy przyznali, że jest w niej tylko kilka błędów, głównie w pisowni nazwisk, Wiśniewski przyznał, że nie jest to książka historyczna. Do jej napisania zainspirowały go dwie rzeczy – po pierwsze historia Drezna, bestialsko potraktowanego podczas wojny, po drugie szkielet historii dwojga ludzi, który narodził mu się w głowie. Książka jest o miłości w trudnych, ekstremalnych czasach, o małych historiach ludzkich na tle wielkich przemian historycznych. Jej głównym mottem jest zdanie "Żyjmy tu i teraz, nie odkładajmy nic na później". Jest dedykowana rodzicom autora, bo jak stwierdził, traktuje ona o czasach, w których oni żyli (ojciec podczas wojny trafił do obozu Stutthof, matka – Niemka, podczas wojny też nie miało lekko). "Bikini" łamie też stereotypy o Polakach, Amerykanach, Brytyjczykach, a także Niemcach. Za trzy miesiące powieść zostanie wydana w Rosji i Ukrainie.

Nie zabrakło pytań o ekranizację najsłynniejszej książki pisarza, "S@motności w sieci", czyli filmu z Magdaleną Cielecką i Andrzejem Chyrą w reżyserii Witolda Adamka. Chociaż Wiśniewski pochwalił muzykę, oprawę wizualną i dobór "ładnych" aktorów, stwierdził też, że w filmie brakuje ciepła, namiętności, a z ekranu aż bije chłodem. Zdradził, że na jego maila przychodziły listy od fanów i tylko 20% z nich spodobała się ta ekranizacja.
- Ten film to bardziej etiuda na temat mojej książki – powiedział pisarz. Pochwalił za to spektakl na podstawie tej samej książki, który od 20 lutego można oglądać w teatrze Baltijskij Dom w St. Petersburgu w Rosji, i zapowiedział, że już cieszy się na rosyjską ekranizację powieści.

Pisarz uchylił też rąbka tajemnicy co do swoich planów na przyszłość. Póki co, chciałby trochę odetchnąć, bo jak sam przyznał pisanie to ciężka praca, do której zasiada dopiero po 19, kiedy kończy tworzenie oprogramowania dla chemików w jednej z międzynarodowych firm Frankfurcie nad Menem. W grudniu tego roku zostaną wydane w formie książkowej jego felietony dla miesięcznika „Pani”. Ponieważ autor bez pisania nie wyobraża sobie życia, ma już pewne plany co do następnej powieści. Zdradził  jednak tylko tyle, że będzie ona osadzona w czasach współczesnych.

Zobacz też:

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto