Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bą Bą, Toniebajka, Rondelek - znani, uznani, lubiani w Bydgoszczy i... niezapłaceni

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Tyle pomysłów na ożywienie ulicy Długiej, ilu komentatorów...
Tyle pomysłów na ożywienie ulicy Długiej, ilu komentatorów... Fot. Tomasz Czachorowski
Lubimy deklarować wsparcie dla „kultowych” miejsc handlu na Starówce. Ich działalność jest jednak często zagrożona, bo za naszymi słowami nie idą finansowe czyny.

Z „Rondelkiem” przy Długiej mam własną sentymentalną historię - to tam pod koniec lat 80. ubiegłego wieku próbowałam ze wsparciem weselnych gości skompletować ślubną wyprawę. Kto pamięta te czasy przaśnego handlu, ten wie, cóż to było za wyzwanie.
Wiele serdecznych myśli wielu bydgoszczan popłynęło w kierunku prowadzących tę działalność, gdy ogłosili, że po 76 (!) latach funkcjonowania sklepu w tym miejscu kończą handlowanie. Uruchomiło to lawinę podobnych do mojego, ciepłych wspomnień i wyrazów uznania, przede wszystkim za troskę o jakość towaru, w opozycji do wielu tandetnych rzeczy dostępnych w sieciowym internecie. Tyle, że gdy się zastanowić, klientela ta ma za sobą pojedyncze transakcje. Kiedyś, raz czy dwa wydała spore pieniądze na jakościowy towar i nie wróciła na Długą, bo to nie tam dokonuje na co dzień większości zakupów. Po historii z „Rondelkiem” wybraliśmy się na Długą i podgrzaliśmy dyskusję internautów o tym, dlaczego zamiera tam życie, głównie handlowe właśnie, dlaczego przez kolejne lata kolejne pomysły na ożywienie tego miejsca na bydgoskiej Starówce kończą się fiaskiem. Możemy z sympatią i sentymentem wspierać tamtejszych handlowców - zwłaszcza tych obecnych przez dziesięciolecia - ale rachunków im nie zapłacimy.

To też może Cię zainteresować

Temat „Długa” zbiegł nam się w czasie z inną „klimatyczną” historią. Opisaliśmy apel niezwykle sympatycznej pani Angeliki ze sklepu z czekoladą. To nie była zwykła prośba o wsparcie, tylko zachęta dla bydgoszczan, by pamiętali na co dzień o niszowych, tworzących klimat miejsca, sklepików, kawiarń, księgarń. Wtedy, gdy jeszcze można je uratować realnym wsparciem, a nie pękniętymi serduszkami publikowanymi na Facebooku, gdy ogłasza się zamknięcie kolejnego „kultowego” miejsca. Pani Angelika z Bą Bą urzekła mnie kiedyś, gdy obserwowałam, jak obsługuje nastoletnią dziewczynkę, wybierającą - podobnie jak ja - kilka pralinek na Dzień Matki.

Usłyszałam, że ta właśnie mama przychodzi czasem ze swoimi dziećmi po kilka czekoladek, „wychowując” je do jakości, do smakowania, doceniania wyjątkowości rzeczy niesztampowych. A zatem nauka wraca, gdy dziecko podaruje coś małego, ale wyjątkowego, zamiast paczki z taśmy. Tyle że ta nauka u podstaw, jak widać, niekoniecznie popłaca.

Wie o tym też właściciel księgarni „Toniebajka”. Znany w całej Polsce z błyskotliwych, aktualnych komentarzy na swoim „potykaczu” przed wejściem, z goryczą kilka razy podkreślał, że internetowe wyrazy uznania dla jego inteligencji nie opłacą faktur ani nie zmniejszą czynszu.
Spacer po Długiej (na zagospodarowanie której pomysłów jest tyle, ilu zaangażowanych w dyskusję internautów) czy też Gdańskiej (która jest oddzielnym, choć podobnym problemem), nie nastraja optymizmem. Przybywa witryn zasłoniętych „likwidacyjnym” papierem, mnożą się charakterystyczne sklepy z płazem w logo. Taki mamy klimat?... Wiele lat temu w prezencie dostałam pojemnik na chleb, upatrzony wcześniej na wystawie „Rondelka”. Wiele innych sprzętów kuchennych od tego czasu mi się rozpadło, chlebak jest jak nowy. Sentyment pozostał. I tyle z tych dywagacji nad rozlanym mlekiem. Wiosną „Rondelek” ustąpi miejsca rondlom nowego punktu gastronomicznego. Z jakim skutkiem?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Bą Bą, Toniebajka, Rondelek - znani, uznani, lubiani w Bydgoszczy i... niezapłaceni - Express Bydgoski

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto