Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bydgoszczanie oddawali krew podczas dnia dawcy szpiku

Marta Pieszczyńska
Marta Pieszczyńska
- Nie spodziewaliśmy się aż takiego odzewu wśród bydgoszczan! - mówiła o potencjalnych dawcach szpiku kostnego Katarzyna Jabłońska z fundacji DKMS. - Dziękujemy wszystkim!

W ciągu dwóch godzin od rozpoczęcia "Dnia Dawcy Szpiku dla Maksymiliana i Innych w Bydgoszczy” do baru studenckiego przy ul. Bernadyńskiej zgłosiło się ponad 200 osób! A wszyscy przyszli w jednym celu - aby zostać potencjalnym dawcą szpiku kostnego. - Usłyszałem o akcji od rodziców - mówił Szymon Czepowski z Bydgoszczy. - Od razu zdecydowałem się dać krew do zbadania. Mam nadzieję, że w przyszłości będę mógł komuś pomóc i oddać szpik kostny.

Tak duży entuzjazm okazywali również inni ochotnikom: - Już od dawna myślałam o tym, aby zostać dawcą, ale jakoś zawsze zabrakło czasu - przyznawała pani Daria. - Teraz nadarzyła się doskonała okazja.

Akcja przebiegała sprawnie: w pierwszej kolejności ochotnicy okazywali dowód osobisty i odpowiadali na kilka pytań dotyczących zdrowia. Z wypełnionym przez pielęgniarkę egzemplarzem zawierającym dane osobiste oraz probówką podchodzili do stanowiska, przy którym jeszcze raz sprawdzano tożsamość.

Potem prosto na pobranie krwi. Jedni na widok igły odwracali głowę, inni z zainteresowaniem przyglądali się całej procedurze pobrania.

Ostatnim krokiem była rejestracja dawców. Każdy ochotnik otrzymywał egzemplarz ze swoim osobistym numerem. - Za trzy miesiące przyślemy informację potwierdzającą fakt, że jest pani w bazie dawców - mówiła do pani Darii kobieta z rejestracji. - I od tego momentu może się pani spodziewać, że któregoś dnia zadzwonimy z prośbą o pomoc.

Całość trwała krótko, bo niecałe 10 minut. Było to możliwe między innymi dzięki pielęgniarkom z pogotowia ratunkowego oraz szpitala miejskiego, które dobrowolnie pomagały w akcji. - Od godziny 14, czyli od początku zbiórki krwi, zgłosiło się blisko 620 osób - podkreślała o godzinie 18 Ewa Kowalska, przewodnicząca Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych. - A chętnych cały czas przybywa. Pielęgniarki panują nad sytuacją - dodała z uśmiechem.

Na miejscu obecna była także Renata Rafa z fundacji DKMS, która w ubiegłym roku oddała swój szpik 19-latkowi. - Zarejestrowałam się podczas podobnej akcji, tylko organizowanej w Kielcach - opowiadała. - Po niespełna dwóch miesiącach zadzwoniono do mnie z fundacji. Usłyszałam, że mogę uratować życie młodemu człowiekowi.

Cztery miesiące później doszło do przeszczepu. - Nie znam tego chłopaka, ale wiem, że żyje i ma się dobrze - podsumowuje z zadowoleniem pani Renata. - Być może któryś z dzisiejszych ochotników także uratuje komuś życie...
Być może znajdzie się dawca, który będzie mógł oddać swój szpik 5-letniemu Maksowi. To między innymi dla niego zorganizowana została wczorajsza akcja. Przypomnijmy - chłopiec zachorował na białaczkę w ubiegłym roku. Niestety, w grudniu nastąpiła wznowa szpikowa. Teraz jego życie uratować może tylko przeszczep szpiku kostnego. Jerzy Radczuk, dziadek Maksa, który jako organizator lokalny akcji był również obecny podczas wczorajszej zbiórki krwi, nie traci nadziei: - Musi być dobrze! - twierdzi stanowczo.

Miałam przyjemność wzięcia udziału we wczorajszej akcji. Przyjemność, bo po pierwsze wszystko odbywało się w rodzinnej atmosferze. Po drugie, ludzie, którzy przyszli oddać krew, mieli w sobie tyle entuzjazmu i chęci niesienia pomocy, że trudno było oderwać od nich wzrok.

Zobacz też:



od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto