Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

cineMMa: "Alicja w Krainie Czarów"

Marta Czarnecka
Marta Czarnecka
"Alicja w Krainie Czarów", po ponad stu latach od publikacji książki Lewisa Carrolla, trafia w ręce reżysera Tima Burtona.

Z pozoru prosta historia o marzeniach sennych małej dziewczynki, posiada drugie dno, w którym autor zawarł szeroki wachlarz aluzji, symboli i  opisał właśne doświadczenia. "Alicja w Krainie Czarów" to nie tylko bajka dla dzieci. To także budząca strach opowieść o tym, co kryje się w najmroczniejszych zakamarkach ludzkiej wyobraźni.

Mogłoby się wydawać, że Lewis Carroll stworzył "Alicję w Krainie Czarów" właśnie po to, by za kilkadziesiąt lat trafiła pod dłuto reżyserskie twórcy "Edwarda Nożycorękiego" i "Soku z żuka" - niekwestionowanego mistrza magii i szaleństwa. Niesamowita wyobraźnia Burtona, o którym nie bez powodu mówi się, że jest  nadal "dużym dzieckiem", gotowa jest przetworzyć każdy, najbardziej szalony i fantastyczny świat  stworzony przez powieściopisarzy.  I właśnie z takim przekonaniem udałam się na seans, by zasmakować kawałek zwariowanego, dobrego Tima.

Jeśli ktoś spodziewa się ujrzeć na ekranie historię niewinnej dziewczynki wskakującej do króliczej nory, skąpaną w schizofrenicznych oparach i przyprawioną sporą dawką strachu, raczej się zawiedzie.  Reżyser ograniczył przedstawienie tych dwóch skrajności do minimum i po raz kolejny, chyba trochę na siłę, obsadził w filmie swoich ulubieńców: Johnego Deppa - Zwiariowany Kapelusznik, Helen Carter - demnoniczna Królowa Kier. Na początku wydaje się, że wszystko jest tak, jak powinno. Charaterystyczna burtonowa kreska, mrok i dziwny, baśniowy świat. Kreacja kilku ekscetrycznych postaci i spłycenie mrocznego wymiaru tej historii do rangi humoru (do czego z pewnością w dużej mierze przyczynił się Disney), niestety sprawiły, że na twarzy widza maluje się niezadowolenie, które potęguje efekt 3D, mający być rzekomo najmocniejszą stroną produkcji. W scenach walki nie ma kropli krwi, w oczach Alicji nie widać przerażenia, a nieustanne przypominanie widzom, że przygoda głównej bohaterki to tylko sen, nad którym może panować, jest całkowicie niepotrzebne. Gdzie w tym wszystkim podział się Burton? Ciężko dopuścić do siebie myśl, że ten doskonale dryfujący po świecie fantazji reżyser, nie poradził sobie z adaptacją książki o niezwykłych snach złotowłosej Alicji. Niestety, pomysł przeniesienia powieści Carrolla na wielki ekran przyszedł do głowy reżysera stanowczo zbyt późno. To już nie ten Burton jakiego znamy.

Przed opuszczeniem sali kinowej niewątpliwie powstrzymuje doskonałe odwzorowanie magicznej sfery, która zachwyca najmłodszych fanów przygód Alicji. Zwariowany Kapelusznik w oryginalnym uczesaniu, zniewalający uśmiech znikającego kota i pultaśne bliźnięta oraz upersonifikowane psy, króliki i kwiaty, z pewnością przypadną do gustu maluchom. "Alicja" mimo że zawiodła wielu fanów Burtona, bez wątpienia  jest numerem jeden na liście miłośników kina familijnego Walta Disneya.  

Zobacz też: cineMMa - wszystko o kinie


Od redakcji: Przypominamy, że każdy z Was może zostać dziennikarzem obywatelskim serwisu MM Moje Miasto! Zachęcamy Was do zamieszczania artykułów oraz zdjęć z ciekawych wydarzeń i imprez. Piszcie też o tym, co Wam się podoba, a co Wam przeszkadza w naszym mieście. Spróbujcie swych sił w roli reporterów obywatelskich MM-ki! Pokażcie innym to, co dzieje się wokół Was. Pokażcie, czym żyje miasto.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto