Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

cineMMa: Zdarzenie, którego nie zapomnisz

Krystian Kempiński
Krystian Kempiński
Pewnego zwykłego dnia w Central Park, NY, miało miejsce niespotykane dotychczas zdarzenie. Gdzieś ktoś krzyknął, ktoś wrzasnął i wtem wszyscy znieruchomieli, aby następnie popełnić falę samobójstw.

Otwarcie filmu jest na tyle przerażające w swojej prawdziwości, że jego fragment wielokrotnie zobaczymy w najróżniejszych zestawieniach THE BEST OF…. Nie zobaczycie jednak w tym skrawku dzieła M. Nighta Shyamalana (autor m.in. owianego sławą Szóstego zmysłu oraz popularnego Stuarta Malutkiego) bryzgającej krwi i żylastych flaków rodem z filmów gore, a w zamian wyczujemy atmosferę tak gęstą jak trzydziestopięcioprocentowa śmietana. Prolog bowiem przedstawia nam scenę wspaniale zagraną, doskonale skadrowaną i w swojej prostocie zatrważającą. Oto mamy przed oczami budowę. Jeden z pracowników opowiada dowcip, którego pointę przerywa tępy łupot za jego plecami – z dachu budynku spadł człowiek; leży na ziemi połamany, spazmatycznie oddychając. Jeden z robotników z niepokojem wzywa pomoc, kiedy na drewniane rusztowanie przy chodniku ląduje kolejny budowlaniec. Na twarzy bohatera prologu pojawia się niedowierzanie, szybko ustępując miejsca histerycznemu obłędowi, kiedy o ziemię rozbijają się jego kolejni współpracownicy.

Zaraz po tym traumatycznym zdarzeniu akcja przenosi się do Kaliforni, gdzie poznajemy głównego bohatera filmu: nauczyciela biologii Elliota Moore’a (w tej roli Mark Wahlberg, znany również z Infiltracji). Kiedy do szkoły docierają informacje o dziwnym incydencie i możliwym ataku terrorystycznym w NY, młodzież zostaje wypuszczona do domów, a pedagog wraz z żoną, przyjacielem i jego córką wyjeżdżają z miasta za namową matki przyjaciela. Teoretycznie zwykła wyprawa do małej wioski przeradza się szaleńczą ucieczkę przed nieznanym przeciwnikiem, zbierającym coraz większe żniwa.

Film Shyamalana jest ciekawie przedstawioną historią domniemanego końca świata, którego jeszcze na ekranach nie było. Mimo braku widowiskowych trzęsień ziemi, wybuchów wulkanów, czy gigantycznych fal tsunami, ten spokojny z pozoru świat wywołuje emocje i stanowczo domaga się uwagi, niejedną miażdżącą swą dramatycznością sceną. Niestety obraz nie jest pozbawiony irytujących chwilami części scenariusza. Na ten przykład można podać relacje między nauczycielem biologii a jego żoną Almą (Zooey Deschanel, Miłość na zamówienie), które są na siłę konfliktowane, gdzie m.in. jedno z jej wyznań w obliczu zbliżającej się śmierci jest nie tyle wyciskające łzy ze smutku, co ze śmiechu. Na szczęście po spojrzeniu w wielkie niebieskie oczy Deschanel powyższe zdaje się być błahostką.

Czytając wypowiedzi widzów, bardzo mnie zdziwiła szeroka krytyka prezakończenia i ujawnienia przez twórców przyczyny zdarzenia, bądź jak kto woli, rozwiązanie całej fabuły. Faktycznie można się zdziwić, gdy już pojmiemy, w którą stronę poszli scenarzyści. Skoro jednak dopuszczamy do siebie rozwiązania rodem z wyczynowego Armagedonu, czy to, że amerykańską szarlotką zaspokajają się tamtejsi nastolatkowie, to tym bardziej powinniśmy również zaakceptować i takie unikatowe zakończenie.

Zobacz też: cineMMa: wszystko o kinie



od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto