Markowska, Podsiadło, Myslovitz, czyli nowości płytowe tygodnia [wideo]

- Jak to się stało, że wziął pan udział w tym konkursie?

- Od 14 lat jestem wiernym fanem Myslovitz, więc bacznie śledzę doniesienia kapeli, które zamieszczane są na ich stronie internetowej, forum fanów czy profilach społecznościowych.

Pod koniec lipca zespół ogłosił konkurs na teledysk do singla promującego najnowszą płytę. Piosenka nosi tytuł „Wszystkie ważne zawsze rzeczy”, więc zadaniem uczestników było pokazanie istotnych dla nich rzeczy, miejsc, osób etc.
Najciekawsze fragmenty nadesłanych filmików miały zostać umieszczone w oficjalnym klipie. Jako fan zespołu nie musiałem długo się zastanawiać, z pomocą bliskich mi osób nakręciłem i wysłałem własną wersję, która ku mojej ogromnej radości otrzymała specjalne wyróżnienie od Myslovitz, została zamieszczona na ich oficjalnym profilu, a jej fragment znalazł się w teledysku promującym singiel. Jestem niezmiernie szczęśliwy.

Na co dzień natomiast pracuję w Miejskim Centrum Kultury i zajmuję się  m.in. pisaniem do Bydgoskiego Informatora Kulturalnego, a niedługo ruszy także teatralna audycja w Radio Kultura, którą poprowadzę razem z jedną z głównych bohaterek mojego teledysku - Mariettą Maciąg.

- Jak to było? Czy trzeba było przygotować fragment klipu czy cały?

- Decyzja należała do fanów. Jako że jestem osobą kreatywną i twórczą, nie mogłem pozwolić sobie na wybór tej łatwiejszej drogi. Postanowiłem stworzyć cały klip, który nie tylko miał zawierać ważne dla mnie rzeczy, miał być przede wszystkim maksymalnie profesjonalny.

- Jaki miał pan pomysł na to, żeby uchwycić w nim „wszystkie ważne zawsze rzeczy”?

- Ogromnym ułatwieniem przy tej pracy był fakt, iż nie było praktycznie żadnych ograniczeń. Trzeba było jedynie odnieść się do tytułu piosenki. Od razu wiedziałem, co chcę pokazać, bo najważniejsi są dla mnie ludzie, którzy zawsze są przy mnie, czyli moja siostra, mama, tato, przyjaciółka Marietta i osoby, które mocno wpłynęły na moje życie. Bardzo ważne są też dla mnie miejsca w Bydgoszczy, które z różnych względów darzę szczególnym sentymentem.

Musiałem też pokazać moją pasję muzyczną, filmową, uwielbienie dla Myslovitz. Nie chciałem używać wielu udziwnień montażowych czy skomplikowanych ujęć, żeby nie przysłonić tego, co w tym filmie najistotniejsze. Okładka płyty „1577”, z której pochodzi piosenka, jest czarno-biała i prosta w swojej formie.

Chciałem, żeby także mój teledysk taki był, a pierwszym pomysłem było ujęcie, które ostatecznie znalazło się w oficjalnym klipie. Zawarłem w nim tak wiele elementów, symboli, że nie sposób je wszystkie tu wymienić. Każdy może je samemu zinterpretować.

- Jak się pracowało przy kręceniu klipu?

- Praca przebiegła dosyć sprawnie. Dokładnie wiedziałem, co chcę pokazać i w jakiej kolejności. Nie wszystko mogłem sobie wcześniej zaplanować, bo zdjęcia z Mariettą kręcone były bez scenariusza. Te niezaplanowane zachowania przed kamerą okazały się fantastyczne. W ostatniej minucie teledysku znalazło się też kilka ujęć z etiudy filmowej „Nasza mała stabilizacja”, którą klika lat temu wraz z kolegami nakręciliśmy na studiach. Początkowe sceny nakręciłem zupełnie sam.

Rozmawiała: Joanna Pluta

Myslovitz - Wszystkie ważne zawsze rzeczy