Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Komunikacja miejska - czemu ciągle podwyżki?

Daniel Kaszubowski
Daniel Kaszubowski
Daniel Kaszubowski
Z racji, iż regularnie korzystam z bydgoskiej komunikacji miejskiej, informacje dotyczące opłat z nią związanych, a także formy jej organizacji są dla mnie niezwykle ważne. Tym bardziej, że mieszkam w Fordonie – czyli każdy wyjazd do pracy i nie tylko, wiąże się dla mnie z odbyciem podróży rzędu kilku kilometrów.


Gondola na pylonie w Bydgoszczy potrzebna czy nie? Waszym zdaniem

Nie ukrywam, że to co można przeczytać w kolejnych artykułach dot. transportu zbiorowego na terenie Bydgoszczy, nie napawa mnie optymizmem. Likwidowanie kolejnych linii autobusowych, ograniczanie częstotliwości kursów czy też niemożność zrobienia porządku z systemem A+T, a teraz i planowanie podwyżki cen biletów sprawiają, że zakup roweru staje się coraz ciekawszym pomysłem...

Niestety, minusem roweru jest to, że nie należy on do szczególnie szybkich sposobów przemieszczania się, a zimą może być problem z dotarciem na miejsce (patrz stan ścieżek rowerowych). Dlatego, póki co, ja i wiele innych osób, skazani jesteśmy na bydgoską komunikację miejską. Choć nie wiadomo, na jak długo skazaną na utrzymywanie takowej będzie Bydgoszcz. W końcu każda kolejna zmiana jaką czy to w cenach biletów, czy organizacji linii, wprowadza ZDMiKP oraz ratusz, sprawiają, że korzysta z niej coraz mniej ludzi. Pewnego dnia może więc się okazać, że nie ma potrzeby, aby miasto transport zbiorowy w ogóle organizowało.

Jeżeli już mówimy o zmianach, to ciekawe jest to, że mało kiedy zmiany te wiążą się z wzrostem jakości świadczonych usług i zwiększeniem obszaru miasta, który transportem miejskim jest objęty. Jest wręcz przeciwnie, co dobitnie pokazał zeszły rok – zlikwidowano kilka linii autobusowych i jedną tramwajową.

I tego obrazu – komunikacji zwijającej, a nie rozwijającej się, nie zmieni ani wydłużenie kursów linii 68 i 53, ani także rzucenie informacji o zakupie ekologicznych autobusów – co osobiście pochwalam. Nie zmieni tego także ton dyskusji, jaki planowaniu podwyżek nadaje wiceprezydent Niedźwiecki. Mówienie nam, jakoby jesteśmy skazani na podwyżki cen biletów, mocno mija się z prawdą. Tu jednak problemem zdaje się być obecnie cała rządząca ekipa Prezydenta Bruskiego z nim na czele – w końcu to On robi co może, aby tylko zmniejszyć kwotę dofinansowania dla transportu publicznego w Bydgoszczy, do poziomu 50% (z budżetu miasta i 50% z biletów).

Czy więc w sytuacji tej można traktować poważnie całą dyskusję o podwyżkach cen biletu, gdy jednocześnie ZDMiKP likwiduje kasy biletowe w Fordonie, a z każdym rokiem coraz bardziej okraja się siatkę połączeń?

O tym, że na podwyżki cen biletów i likwidację ulg wcale nie jesteśmy skazani pokazuje chociażby Gdynia, gdzie swego czasu po obniżce cen biletów, liczba pasażerów (a więc i wpływów z tytułu biletów) wzrosła. Również nas bydgoski przykład pokazuje, że wraz z obniżeniem cen biletów okresowych, liczba sprzedanych sztuk tego typu biletów wzrosła. Radykalnym przykładem może tu być Tallin, który w ogóle zrezygnował z opłat za podróż środkami transportu miejskiego od swoich mieszkańców. I nie jest on odosobnionym przypadkiem! Tak więc, czy aby na pewno uratować nas mogą tylko podwyżki?


Zdecydowanie nie. Dziwi mnie w całej tej sytuacji przede wszystkim to, że nikt nawet nie pomyślał, że można zrobić inaczej, aniżeli uderzyć po kieszeniach mieszkańców grodu nad Brdą. W żadnym artykule mówiących o aktualnych planach ratusza co do komunikacji miejskiej, nie ma ani słowa o tym, co zrobić, aby liczbę obecnych pasażerów zwiększyć. Nie brak jednak słów co zrobić, aby osiągnąć określone zyski z biletów. Czy takie myślenie przystoi władzom miasta? I czy można zrobić inaczej?

Władzom, które przyzwalają na okresową organizację ruchu (kontrapas) w ścisłym centrum miasta, zwiększającymi - w okresie cięć – wydatki na promocję, będącemu biernym wobec likwidacji kolejnych urzędów i miejsc pracy w Bydgoszczy, być może i tak. Bo takiemu miastu, któremu zależy na mieszkańcach za takie coś byłoby po prostu wstyd.

Czy natomiast można z komunikacją zrobić inaczej? Można. Trzeba tylko przemyśleć czym komunikacja ma w ogóle być i co dzięki niej mamy osiągnąć. Bo można zrobić naprawdę dużo, trzeba tylko chcieć. Prostym przykładem może być uatrakcyjnienie oferty biletowej, nadanie komunikacji miejskiej priorytetu w ruchu drogowym, zdecydowanie ułatwienie zakupu wszystkich rodzajów biletów oraz – albo przede wszystkim – dostosowanie komunikacji do potrzeb mieszkańców.


Zobacz też:

Biegali dla Karoliny

Wielkanoc 2013

Festiwal Rozrywki

Krzysztof Ignaczak

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto