Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni w całym kraju apelują do pacjentów

Małgorzata Pieczyńska
Małgorzata Pieczyńska
"#Nie kłam medyka" to jedna z akcji, która ma uświadomić mieszkańcom, aby rzetelnie informowali służby medyczne na temat swojego stanu zdrowia i nie ukrywali, że np. wrócili z zagranicy lub mieli kontakt z chorym.
"#Nie kłam medyka" to jedna z akcji, która ma uświadomić mieszkańcom, aby rzetelnie informowali służby medyczne na temat swojego stanu zdrowia i nie ukrywali, że np. wrócili z zagranicy lub mieli kontakt z chorym. Andrzej Szkocki/Polska Press
Lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni w całym kraju, także w Bydgoszczy, apelują do pacjentów, by wzywając pomoc nie ukrywali ważnych informacji na temat swojego stanu zdrowia. Wprowadzenie w błąd może mieć zgubne skutki.

"#Nie kłam ratownika", "#Nie kłam medyka" to akcje, które mają uświadomić mieszkańcom, jak ważne jest to, aby niczego nie zatajać, gdy dzwonimy po pomoc. A z tym bywa różnie.

Szymon Katafias pracuje w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy. Jest ratownikiem medycznym z prawie 14-letnim stażem.

- Jeśli ktoś miał kontakt z osobą zarażoną lub wrócił z zagranicy, bezwzględnie powinien się do tego przyznać - mówi. - Bez tej informacji my, ratownicy nie możemy się chronić. Niestety, były ostatnio przypadki, że wprowadzono nas w błąd. W ubiegły czwartek dostaliśmy wezwanie do pacjentki z bólem brzucha. Operator nr 112 przekazał, że pacjentka wraz z mężem 3 tygodnie temu była na wycieczce na Wyspach Kanaryjskich. Jeszcze wtedy nie było obowiązkowej kwarantanny dla takich osób. Z wywiadu wynikało, że kobieta nie ma gorączki. Tymczasem na miejscu okazało się, że temperatura wynosi 38 stopni C. Na dodatek pacjentka i jej mąż nie chcieli nam powiedzieć, kiedy dokładnie przylecieli do Polski. W końcu mężczyzna przyznał się, że było to... 5 dni wcześniej, czyli oboje powinni przejść 14-dniową kwarantannę. W takich przypadkach bydgoskie pogotowie nie wyklucza skierowania zawiadomienia do prokuratury.

Szymon Katafias podkreśla, że tylko dzięki wewnętrznym procedurom, które wprowadziło bydgoskie pogotowie, zespół nie został wyłączony z pracy.

- Na każdą wizytę jeździmy teraz w maskach, rękawiczkach i goglach. To nas uratowało. Sanepid uznał, że nie musimy poddać się kwarantannie, która dla pracowników służby zdrowia wynosi 7 dni - tłumaczy. - Pacjentkę przetransportowaliśmy do szpitala w Grudziądzu i przeszliśmy dezynfekcję. Na szczęście wynik jej testu był negatywny.

Ratownicy medyczni, lekarze i pielęgniarki mówią wprost: "Jeśli my zachorujemy, nie będzie miał kto zająć się pacjentami". Dlatego tak istotne jest, by podczas wywiadu szczerze odpowiadać na pytania operatorów nr 112 i personelu medycznego.

- Gdy jedziemy na wezwanie, dzwonimy do takiej osoby i robimy jeszcze dodatkowy wywiad. Najpierw wchodzi jeden ratownik. Jest pomiar temperatury. Jeśli nie ma zagrożenia, dopiero wtedy do domu pacjenta może wejść drugi ratownik. Te działania mają zminimalizować straty w personelu medycznym - wyjaśnia Szymon Katafias.

Wyłączenie ratowników z pracy rodzi wiele problemów.

- Nie tylko chodzi o to, że będzie nas mniej w pracy - mówi Szymon Katafias. - Większość z nas jest na kontraktach. W miesiącu mamy po 10 dyżurów dobowych. Gdy nie jeździmy, nie zarabiamy. Mam dwójkę małych dzieci. Z żoną dbamy o higienę i bez potrzeby nie opuszczamy domu. Tymczasem kłamstwo osoby wzywającej pomocy medycznej na moim dyżurze może zburzyć życie mojej rodziny, pozbawić mnie źródła dochodu, ale też opieki nad dziećmi. Staram się zachować spokój, ale stres jest. Wychodząc do pracy nigdy nie wiem, czy wrócę do domu. Dla moich bliskich to też duże obciążenie.

Nie tylko ratownicy, ale też bydgoscy lekarze i pielęgniarki apelują, by pacjenci informowali ich rzetelnie o swojej kondycji zdrowotnej i zanim wybiorą się do przychodni, skontaktowali się najpierw telefonicznie.

- Lekarz oddzwania i ustalany jest termin wizyty - mówi lek. med. Anna Fokcińska-Świerkosz, dyrektorka Przychodni Przyjazna w Bydgoszczy. - Pierwszy dzień, gdy wprowadziliśmy ograniczenia w naszej placówce był trudny. Pacjenci przychodzili i musieliśmy im wyjaśniać nowe zasady funkcjonowania przychodni. Teraz jest poprawa.

Ale i tu zdarzyły się przypadki nieodpowiedzialnego zachowania.

- Jedna z pań, mimo obowiązującej kwarantanny, przyszła na zabiegi rehabilitacyjne - mówi lek. med. Anna Fokcińska-Świerkosz. - Musieliśmy ją wyprosić i przeprowadzić dezynfekcję. Mieliśmy też dwa przypadki osób z podejrzeniem koronawirusa. Jedna pacjentka była z objawami, druga bez, ale wróciła z zagranicy. Pracownicy, którzy mieli z nimi kontakt, musieli przejść kwarantannę, a w przychodni była dezynfekcja. Takie zachowania burzą organizację naszej pracy i niepotrzebnie nas narażają.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni w całym kraju apelują do pacjentów - Gazeta Pomorska

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto