Łona i Webber w Mózgu [zdjęcia, relacja]

Koncert - jak to koncert, rozpoczął się od supportu. Publikę rozgrzewali Azja i Dj Bajer z Bydgoszczy. Unieśli ciężar i zaprezentowali kawałek dobrej muzyki. Dobry towar eksportowy, do prawdy nie mamy się czego wstydzić. Po nich na scenę wskoczył Sinsen z Lublina. Towarzyszyły mu w chórkach dziewczyny, które ponoć był bardzo zestresowane występem przed bydgoskim audytorium, czego bynajmniej nie było po nich widać. Swoimi melodyjnymi głosami rozbujały publikę wprowadzając ją w ekstatyczny klimat, a pikanterii i pazura dodał charyzmatyczny Sinsen, odrywając swoim "hiphopotamem" słuchaczy nieco 30 cm ponad podłoże.

Wreszcie nastał jednak czas na gwiazdę wieczoru.

Z odpowiednim animuszem zapowiedziani zostali Łona i Webber. Na scenę weszli raczej skromnie, ale temperatura natychmiast została podniesiona maksymalnie i sięgała zenitu (dosłownie), pozostało tylko poderwac ręce w górę. Chłopaki zaprezentowali utwory z nowej płyty "Cztery i pół", ale pojawiło się też sporo starych kawałków. Wspomagani byli przez dobrze znanego wszystkim fanom Rymka Rymsława, który przyodział się nie tylko w klasyczną czerń, ale i stylowy zielony ręczniczek trzymany za pazuchą. Razem rozpoczęli mocnym mentolnięciem odświeżając skotłowany Mózg troszkę "szerszym spojrzeniem" na rzeczywistość,  potęskniliśmy też, wbrew pozorom bardzo patriotycznie "za zachodem". Następnie solidaryzując się ze współrodakami, stwierdziliśmy razem, że bez pewnych rzeczy "Nie ma nas". Obowiązek obywatelski został spełniony, więc wspólnie nabraliśmy dystansu do absurdu otaczającego nas świata, dochodząc do wniosku, że niebo jest BŁĘKITNE! a jeśli jest inaczej, to jeszcze "nic nie znaczy, to o niczym nie świadczy". Publiczność nie dawała za wygraną i domagała się pierwiastka motoryzacyjnego w formie poczciwego "Helmuta", co niektórzy wykazywali sentyment do "Konewki". Jak wiadomo każdy artysta działa według jakiegoś planu, który w większej czy mniejszej części spełniony zostać winien. Jednak Łona zależny w dużej mierze od Webbera, po nagabywaniach muzycznie połechtał uszy słuchaczy zapodając im powyższe kawałki. Publiczność uraczona została też zimnym "Kaloryferem" co by ostudzić trochę gorące Mózgi.

W pewnym momencie (zapewne jeszcze, jako echo minionego Halloween), wśród publiki pojawił się upiór-demon z piekielnym trójzębem rozgrzanym do czerwoności. Odziany w czarną pelerynę, zrobił furorę wśród tłumu i żywo zaciekawił Łonę i Rymka, którzy wyłupiali oczy ze zdziwienia. Udało się nawet owemu rokicie wtargnąć na scenę - pytanie tylko czy coś z tego zrozumiał, bo rolę jego głowy spełniał balon. Wszakże element zaskoczenia został wprowadzony.

Bydgoszczanie oczywiście nie mogli wypuścić chłopaków bez bisu, no jakże to tak! wychodząc ponownie na scenę, całość spięli poczciwym i znanym wszystkim utworem będącym niejako memento dla powracających tej nocy do swoich domów, traktującym o pieszych, niemalże bosych wędrówkach o zmroku - "Do Ciebie Aniu szłem".

Całość można zaliczyć do bardzo udanych eventów w naszym mieście a ci, którzy wybrali Mózg, jako piątkową alternatywę, na pewno nie będą żałować. Miejmy nadzieję, że Łona, Webber i Rymek będą mile wspominać Bydgoszczy. Nie gościli tu zresztą po raz pierwszy. Na jednym z koncertów w Białymstoku pozdrawiali publikę krzycząc: "Jak się macie Bydgoszcz!". Miejmy nadzieję, że po tym koncercie naszego miasta nie pomylą z żadnym innym! I to wyłącznie dzięki pozytywom!

Zobacz też:
Historia na Wzg. Dąbrowskiego	Oryginalny mandat za złe parkowanie	El Schlong w Mózgu [foto]	Blogi MM: Była sobie Dworcowa
Dołącz do MMBydgoszcz.pli napisz artykuł! Poinformuj nas, co się dzieje w mieście. Pochwal się swoimi zdjęciami, komentuj wpisy i załóż własnego bloga!
» dodaj artykuł	» dodaj zdjęcia	» dodaj wydarzenie	» dodaj wpis do bloga