Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na ul. Długiej w Bydgoszczy ubywa sklepów i knajpek. Rozmawiamy z Menedżerem Starego Miasta

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Historia prób reanimacji ulicy Długiej jest... długa. Niestety wciąż mało się tu dzieje
Historia prób reanimacji ulicy Długiej jest... długa. Niestety wciąż mało się tu dzieje Tomasz Czachorowski
Na Starym Mieście przetrwać jest trudno, mówią ci, którzy jeszcze prowadzą swoje biznesy na ulicy Długiej i w okolicach. W kwietniu z mapy bydgoskiej starówki zniknie sklep Rondelek, działający od 1948 roku, z odrestaurowanej Hali Targowej znikają najemcy.

Słowo kultowy jest tu chyba nie na miejscu, ale sklep "Rondelek" istniejący od 1948 roku w tym samym miejscu, czyli przy ulicy Długiej 43, znało naprawdę wielu bydgoszczan. Właściciel informuje jednak, że punkt będzie działał tylko do kwietnia. Bo "ruch mały", no i czas już przejść na emeryturę.

Przykład "Rondelka" jest specyficzny, bo zapowiedź jego zamknięcia wiąże się ze względami osobistymi prowadzących ten punkt. Wystarczy sobie jednak przypomnieć, ile klubów, restauracji i innych miejsc przy Długiej wymiotła stąd choćby pandemia. Jesienią 2023 roku zniknęły "Stara Babcia" i "Infinity". Nie jest tajemnicą, że te lokale nie przetrwały konfrontacji z warunkami najmu proponowanymi przez nowego właściciela kamienicy. Kluby i restauracje znikają, w ich miejsce pojawiają się często kolejne lokale gastronomiczne, ale żywot kolejnych biznesów na Długiej staje się coraz krótszy. Ostatnio głośno również o rezygnacjach kilku najemców ze świeżo odrestaurowanej Hali Targowej Bydgoszcz, znajdującej się niedaleko.

- W miejscu, gdzie zamykana jest jakaś knajpka, powstaje nowa, ale czasem nie przetrwa nawet jednego sezonu - mówi Natalia Woźniak, współwłaścicielka studia tatuażu "Voron Tatoo". - My działamy już dwa lata, ale jesteśmy trochę w innej sytuacji.

Jesteśmy dla klientów punktem docelowym. Mamy też jak zachęcić nowych klientów, choćby przez prezentowanie fotografii naszych prac. To przyciąga wzrok, budzi zainteresowanie. Gorzej mają ci, którzy, na przykład sprzedają odzież.

Faktycznie, od lat Długa kojarzyła się z butikami odzieżowymi. Teraz sytuacja się zmienia. - Wszystko można kupić przez internet. Nie ma potrzeby, by iść specjalnie na stare miasto tylko po to, by kupić sweter, lub skarpetki - zauważa z kolei współwłaściciel jeden z restauracji przy Długiej.

Od lat przy tej samej ulicy działa sklep z przyborami dla artystów plastyków "Storm". Jego właścicielka nie narzeka na brak klientów: - Przychodzą plastycy, ale i uczniowie liceum plastycznego. Zawodowcy i amatorzy. Oni jednak też przychodzą do nas jak do punktu docelowego. Jakoś dajemy radę.

Na końcu Długiej, już z adresem przy Nowym Rynku działa sklepik modystyczny. - Jasne, że łatwo nie jest, choć reprezentuję już trzecie pokolenie prowadzących ten sam punkt. Zaczęła moja babka, Pelagia Szarkowska. Przedtem miała też sklep przy ulicy Jatki... - mówi Katarzyna Mazurkiewicz.

W sklepiku można kupić nakrycia głowy. Damskie i męskie. Właśnie wchodzi klientka. Kupuje czerwony beret. - Dokładnie taki, jakiego szukałam - mówi pani.

- Jest mi pewnie nieco łatwiej, bo jestem właścicielką tego punktu, odpada więc znaczna część kosztów - wyjaśnia Mazurkiewicz. - Oferuję również delikatne przeróbki nakryć głowy. Takie usługi też mam. Trzeba jakoś dawać sobie radę.

Recepty na Długą w Bydgoszczy?

Według Katarzyny Mazurkiewicz wysokie koszty prowadzenia działalności to nie wszystko: - nasze Stare Miasto nie jest duże. Niewiele osób przybywa tu, specjalnie na Długą. Brakuje też większego zaangażowania społeczeństwa w ożywienie ulicy.

Zaangażowanie w poprzednich latach było. By wspomnieć choćby coroczne Święta Ulicy Długiej, imprezy takie, jak cykliczne Bydgoskie Autografy. To jednak, zdaniem przedsiębiorców, wciąż za mało.

- Był Jarmark Świąteczny i bardzo dobrze - mówi Joanna Chróścińska, która wspólnie z mamą prowadzi przy Długiej sklep i małą manufakturę słodyczy, "Karmelową Krainę". - Był i owszem, ale nawet trochę nam odebrał klientów - dodaje mama.

- Przetrwałyśmy, bo mamy tu otwarte przez siedem dni w tygodniu. Ludzie wiedzą, że kiedy w niedziele i święta wszystko pozamykane, u nas zawsze można coś kupić. Obok jest też muzeum mydła, z którym się trochę trzymamy. Na przeciwko mamy kawiarenkę, u nas zawsze coś się dzieje. Poza tym odwiedzają nas wycieczki, na oczach zwiedzających przygotowujemy cukierki. To też jest jakiś walor.

Joanna Chróścińska przypuszcza, że problem może leżeć w specyfice bydgoskiej starówki: - Wiadomo, np. na ulicy Szerokiej w Toruniu są tłumy, że szpilki nie da się wcisnąć. To też jednak efekt skali. Nie można tu doszukiwać się prostych analogii.

- Na Długiej następuje zmiana pokoleniowa. Pojawiają się fajne, energicznie prowadzone biznesy ludzi z pasją - wyjaśnia Maciej Bakalarczyk, menedżer Starego Miasta i Śródmieścia. - To pokolenie ludzi z pomysłem na biznes i ciekawy marketing. Oni sobie dobrze radzą. To choćby muzeum, manufaktury słodyczy, wytwórcy rzemiosła, studia tatuaży, gastronomia czy sklepy z unikalnymi kolekcjami ubrań.

Według Bakalarczyka, minusem jest odcięcie pieszych potoków od ulicy Długiej: - Mamy dwupasmową arterię Wałów Jagiellońskich, od lat nie działający tramwaj przez Babią Wieś, a wielomiesięczna przebudowa ronda także odbiła się na kondycji ulicy. Inaczej wygląda to np. na Gdańskiej po której jeździ tramwaj. Długa nie ma też punktów między którymi ludzie się przemieszczają jak np. na Dworcowej, pełniącej rolę trasy od dworca do centrum. Potoki piesze poprawi trochę parking na ul. Grudziądzkiej.

Zdaniem menedżera Starego Miasta, wpływ jednodniowych wydarzeń jak np. Święto Ulicy Długiej na ożywienie tego miejsca bywa przeceniany, czego nie można powiedzieć, np. o strukturze własnościowej nieruchomości. - Odchodzi pokolenie przedsiębiorców, którzy byli również właścicielami kamienic. Teraz są tam nowi ludzie, którzy tylko prowadzą swoje biznesy, co od razu powoduje wzrost kosztów. Z krajobrazu uilcy zniknęło aktywne Stowarzyszenie Bydgoska Starówka. Dlatego zdecydowanie powinno powstać stowarzyszenie z udziałem nowych przedsiębiorców, by pozyskiwać środki na różne wydarzenia nie tylko z miasta, ale także z projektów krajowych.

Bakalarczyk uważa, że nie ma już powrotu do ul. Długiej z dominującą aktywnością jedynie handlową lub jedynie gastronomiczną. - Słyszy się czasem, że mogłyby powstawać knajpki, kluby, restauracje, ale w bydgoskich warunkach to powinna być ulica z ofertą zróżnicowaną. Nawet centra handlowe, w których kiedyś były wyłącznie sklepy i gastronomia, teraz zmieniają się, oferują różne usługi - bawialnie dla dzieci, siłownie, oferty kulturalne itd. - mówi.

Taka też powinna być przyszłość tej ulicy. Część przedsiębiorców mogłaby też rozszerzyć działalność o internet. - Moim zdaniem ulica powinna być także włączona w bydgoski jarmark, również poprzez oświetlenie. Gdybym miał do dyspozycji budżet inwestycyjny, pierwszym krokiem byłoby znaczące zwiększenie zieleni, której tam dziś bardzo brakuje! - dodaje Bakalarczyk.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Na ul. Długiej w Bydgoszczy ubywa sklepów i knajpek. Rozmawiamy z Menedżerem Starego Miasta - Gazeta Pomorska

Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto