Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Ostry dyżur" w bydgoskich szpitalach działa z przymrużeniem oka

Ewa Czarnowska-Woźniak
To nie wieża z kości słoniowej. To miejsce, dokąd możesz się udać po pomoc.
To nie wieża z kości słoniowej. To miejsce, dokąd możesz się udać po pomoc. Tomasz Czachorowski
Doktor na urlopie, ale pacjent nie musi się bać - napisała kilka dni temu o lekarskiej obsadzie przychodni latem moja redakcyjna koleżanka.

Uwierzyłam, więc kiedy dotknął mnie osobisty kłopot, nie spodziewałam się, że będę się bać lekarzy, którzy w pracy... zostali. Posłużę się w tej historii własnym doświadczeniem - autopsja przyda opowieści wiarygodności. Oto mojemu pełnoletniemu dziecku (wiek nie ma znaczenia, matka zawsze ruszy z pomocą) prawie tropikalna burza piaskowa wsypała w czasie pewnego weekendu pod powiekę tak zwane ciało obce. Obce było jak cholera, ale nie dało się go ani wypłakać, ani wypłukać. Jak Pan Bóg i przykazania NFZ nakazują, ruszyłyśmy więc po pomoc do nocno-świątecznej przychodni. Przyjął nas tam uroczo młodziutki lekarz, który nie tylko nie umiał unieść dziewczynie powieki, ale i szczerze przyznał, że nie ma pod ręką ani właściwej lampy, ani... soli fizjologicznej. Szczęśliwie, w SOR w „Juraszu” posiadali wszystko - łącznie z okulistą od ręki (gorzej mieli wtedy klienci ortopedy i chirurga: burza i mecz z udziałem Polaków zrobiły swoje).

I można by szybko o sprawie zapomnieć, gdyby nie nieoczekiwany zwrot sytuacji tydzień później. Oko znowu spuchło. I matka znowu ruszyła na pomoc. Jest raczej bystra, więc było oczywiste, że nie znajdzie okulisty, który przyjmie od zaraz za darmo - bez względu, czy to lato, czy to zima. Co ciekawe jednak, okazało się, że nie ma opcji, by w tej sytuacji znaleźć w akademicko-klinicznym mieście w czasie wakacji okulistę nawet za pieniądze. Najsympatyczniejsza z lekarek, którą udało się złapać telefonicznie podczas urlopu na drugim końcu Polski, na sygnał „zakrwawione i spuchnięte oko po usunięciu ciała obcego” kazała rwać od razu do szpitala na oddział ratunkowy... „Ju-rasz”? Nie ma mowy, nie u nas, nie dziś. Ostry dyżur okulistyczny jest w szpitalu wojskowym. I tu zaczęła się... musztra. (A oko - bohater historii - cały czas piecze, boli, pulsuje...) Najpierw arogancka pani w rejestracji: Nie, bo nie. Bo nie trzeba było się dać wyrzucić z „Jurasza”. „Jurasz” zaczął leczyć, „Jurasz” musi skończyć. Jak to nie wiem, że nie ma już czegoś takiego jak ostry dyżur? Trzeba się trochę orientować, co się w mieście dzieje... (I to był chyba jedyny moment, kiedy mojej córce udało się pod opatrunkiem otworzyć szerzej oko. Matka niby dziennikarka działu miejskiego, a taka nieobyta...)

Historię o tym, co powinien „Jurasz”, a czego nie musi zrobić wojskowy, usłyszałyśmy w ciągu kilku kwadransów jeszcze od trzech pielęgniarek i trojga lekarzy. NIKT, dosłownie NIKT, w ŻADNYM Z TYCH SZPITALI nie zajrzał w tym czasie pod opatrunek, by sprawdzić, czy po kilku godzinach jeżdżenia po mieście i nie wiadomo czym wcześniej, oko jest jeszcze na właściwym miejscu. Każdy za to oglądał papiery, wzdychał, warczał, patrzył z góry, perorował o systemie służby zdrowia... Oko wcale nie ma się do dziś dużo lepiej (mimo banalnej ponoć dolegliwości), choć oczywiście w wojskowym w końcu skonsultowano pacjentkę i zapisano leki. A jak się matka dowiedziała później w NFZ, rzeczywiście nie ma już ostrych dyżurów. Ale „(...) szpitale mają podpisaną umowę na udzielanie świadczeń 24h na dobę. Pacjent ma PRAWO WYBORU szpitala i POWINIEN BYĆ PRZYJĘTY w SOR lub izbie przyjęć, jeśli stan jego zdrowia tego wymaga” - napisała rzecznik KPO NFZ. I cóż z tego, że wojsko zna lepiej przepisy? Przymknijmy na etos pracy oko owe.

Przeczytaj także: http://bydgoszcz.naszemiasto.pl/

Pogoda na dzień (22.07.2016) | KUJAWSKO-POMORSKIE

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto