Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mówiliśmy po bydgosku, choć w części po niemiecku - fyrtel, bumelanci i szruber

Wojciech Mąka
Wojciech Mąka
Zbieg ulic Gdańskiej i Jagiellońskiej, okres XX-lecia międzywojennego. Tu też w części mówiło się spolszczonym językiem niemieckim.
Zbieg ulic Gdańskiej i Jagiellońskiej, okres XX-lecia międzywojennego. Tu też w części mówiło się spolszczonym językiem niemieckim. Archiwum Marka Jeleniewskiego
Fechowny nygus, węborek, sznupa, nazad... To kilka wyrazów, których bydgoszczanie i mieszkańcy okolic miasta używali codziennie w XX-leciu międzywojennym i nawet do teraz. Rozmawiamy o regionalizmach ze spacjalistą.

Zobacz wideo: Jak będzie wyglądał Plac Wolności w Bydgoszczy?

"W 1929, przed Bożym Ciałem, po fajrancie, w naszym fyrtlu na Czyżkówku nikt nie bumelował. Nawet frechowny nygus brał wymborek i szruber. A jak który usiłował się wymigać, dostawał od matki ścierą w sznupę i gnał w te pędy do roboty. Robiło się jeszcze sprawunki w pobliskiej kolonialce, albo innym składzie (wiadomo futer musi być, a we święta wszystko zakietowane). Wieczorem rejwach w kapielce. War w kotle buzujący na westfalce, mydło i szwamka durch w robocie. Kto fertyś, gibko do wyrka i spać."

To w dużej części z Wielkopolski

Powyższy cytat pochodzi z książki prof. Marka Jeleniewskiego pt. "Bydgoskie obrazki".

- Większość z tych językowych naleciałości ma korzenie niemieckie i dostało się do Bydgoszczy i okolic z Wielkopolski - mówi Marek Jeleniewski. - To są wyrazy niemieckie, ale spolszczone. Gdyby Niemiec ich posłuchał, nie wiedziałby, o co chodzi, nie zrozumiałby.

Mam wyjechane do Bydgoszczy

"We świąteczny poranek każdy oblekał co miał najlepszego w szafonierce, żeby nie było poruty. Bo przecie pierduśnice w oknach ślipiały. W więc – panie wypindraczone w nowe specjalnie sztrykowane cwyterki, a jak było cieplej to cieńciejsze bluzki i oczywiście akurantne kapelusze. Panowie – obowiązkowo ancugi z westkami. O tym, żeby który wyszedł bez kapelusza nie było nawet mowy. Mała bajtle krótkie galotki, czyste jaczki, rajtuzy i świeżo wybielone pepegi. Większe lorbasy do wykrochmalonych koszul szlajfki ze zamszu i wyglancowane trzewiki. Tak usztyftowane na procesję. Na przedzie orkiestra „Sokoła”, potem ksiądz proboszcz Skonieczny w towarzystwie księży Fiedlera i Wojciechowskiego oraz Łapki i Dąbrowskiego. Do pierwszego ołtarza księdza Skoniecznego prowadzili pan generał Szubert i dyrektor Mroczyński, do drugiego dyrektor Masełkowski i pan Kuta , do trzeciego pan profesor Mokrzycki i pan Kołodziejczak, do czwartego pan Kluczyński i Szyperski, a do kościoła dziadek Hypszer i pan prezes Zacharyasz. Pierwszy ołtarz ustroił pan Kępiński na rogu Koronowskiej i Grunwaldzkiej. Drugi ustroił pan Hapka przed swym domem na ul. Grunwaldzkiej 170, trzeci stanął przed Fabryką Zapałek na Grunwaldzkiej, a czwarty przy zlocie ul, Koronowskiej i Łącznik."

Prof. Jeleniewski mówi: - Trzeba pamiętać, że nie przejęliśmy tylko częściowo niemieckich wyrazów, ale także gramatykę i składnię zdań. To jest oczywiście efekt zaborów. U mnie do tej pory na "wsi" mówi się "byłem wyjechany do miasta". To strona bierna, jak w języku niemieckim. Język polski nie jest językiem strony biernej.

"Aligancko" po bydgosku

Kolejny cytat z publikacji profesora: "Kiedy już bana dojechała na miejsce, każdy rozkładał swoje bety gdzie chciał i robił co chciał. Tak samo jak sąsiedzi, którzy obsiedli doobkoła polanę. Jedni na dechy, gdzie od rana orkiestra grała najnowsze sztajerki, „Tango Milonga”, „Walercię”, „Czy Pani mieszka sama”. Knapy rżnęły w klipę, kampę, albo w nogę (trzy rogi i elwa). Chłopy w bachę albo skata. Ciegiem było słychać : Zolo, zolo du, dzwonek, wino, czerwień… Czasami przychodziła orkiestra wojskowa . Nikt się jej nie mógł oprzeć. Wyglądali aligancko.Za orkiestra było zawsze pełno małych lontrusów, niektóre przychodziły po bosaku nawet z Bydgoszczy. Kapelmajster znał takie knyfy, że gamba sama się otwierała. Jak ciepnął tym swoim wichajstrem, to aż się nie chciało wierzyć , że chapnie, ale jemu zawsze wszystko sztymowało. A gdy we wieczór kala zaszła, wracaliśmy nazad czym się dało. Jedni ciuchcią, inni furą, jeszcze inni na piechtę."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto