Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prezydent Bydgoszczy pisze do MZK. Prywatna firma może przejąć część kursów autobusów

Jarosław Więcławski
Jarosław Więcławski
Prezydent chce jasnej deklaracji, że MZK może realizować 100%, a jeśli nie, gotowy jest oddać tę część zadania innemu przewoźnikowi.
Prezydent chce jasnej deklaracji, że MZK może realizować 100%, a jeśli nie, gotowy jest oddać tę część zadania innemu przewoźnikowi. Tomasz Czachorowski
Na ostatniej sesji Rady Miasta powrócił temat problemów komunikacji miejskiej. Prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski poinformował, że jeśli MZK nadal nie będzie w stanie realizować wszystkich kursów autobusów, ta część zadania zostanie zlecona innej firmie.

Choć problemy komunikacji miejskiej nie były jednym z punktów porządku obrad, to głos w tej sprawie zabrał radny Szymon Róg z Prawa i Sprawiedliwości. – Mamy do czynienia z kursami widmo, z kursami autobusów, które de facto nie wyjeżdżają, a skoro nie wyjeżdżają, to po co się w tych rozkładach znajdują? – pytał.

– Śledzimy jak nasi przewoźnicy wykonują usługę – przekazał prezydent Rafał Bruski. – W MZK od jakiegoś czasu utrzymuje się poniżej poziomu 98%. To niby dużo, ale jeśli ktoś jest w tych 2%, to jest niezadowolony – dodał.

– Dzisiaj, a najpóźniej jutro wyjdzie pismo do MZK, czy jest w stanie świadczyć 100% usługi. Zerojedynkowe. Jeżeli nie będzie w stanie, podejmę takie działania, że te 2% zlecę innej firmie i nie na miesiąc czy dwa, tylko już do końca kontraktu. Nie chcę takiej sytuacji, kiedy autobusy i tramwaje zgodnie z rozkładem jazdy nie jeżdżą – stwierdził Rafał Bruski.

Podkreślił, że chodzi nie tylko o deklaracje, ale także jej wdrożenie. Szymon Róg dopytywał o sytuację w Mobilisie (obsługuje obecnie 11 miejskich linii autobusowych). – Był okres, gdy obie firmy balansowały na podobnym poziomie – 98%. W Mobilisie się to poprawiło, w MZK nie – odpowiedział prezydent Bydgoszczy.

Analiza w toku

Pismo dotarło już do zarządu miejskiej spółki. Prezydent wzywa do natychmiastowego przywrócenia realizowania całego zleconego zadania oraz pyta czy i kiedy jest to możliwe. Dodatkowo informuje, że jeżeli MZK nie jest w stanie wykonać całego zakresu, to prosi o deklarację, co do wielkości usługi poza możliwościami, aby wyłączyć ją z obowiązującej umowy i móc przekazać ją innemu podmiotowi.

– Od razu po sesji Rady Miasta przystąpiliśmy do kalkulacji związanych z naszymi możliwościami przywrócenia właściwego poziomu pracy przewozowej. Rozmawiamy o opcji zatrudnienia kierowców przez agencje pracy. Musimy to przekalkulować w kontekście obecnych braków i kosztów z tym związanych, a ewentualnych kosztów zatrudnienia pracowników z rynku. Do końca tygodnia powinniśmy zakończyć nasze rozważania i odpowiedzieć prezydentowi – mówi „Expressowi Bydgoskiemu” Piotr Bojar, prezes MZK.

Musimy usiąść i porozmawiać, ze związkami zawodowymi i załogą, opierając się na konkretnych liczbach, na temat tego, które rozwiązanie jest dla przedsiębiorstwa najkorzystniejsze – dodaje. Prezes nie wyklucza żadnego scenariusza, w tym oddania części zadania innemu przewoźnikowi, ale każda decyzja musi być poprzedzona szczegółową analizą.

– Jestem pragmatykiem. Musimy odnieść się do realiów, które mamy: braku kierowców, naszych możliwości. Dopiero na podstawie liczb można rozmawiać o konkretnych scenariuszach – stwierdza Piotr Bojar.

Związkowcy zgodni: kluczem jest płaca

W całej Polsce są braki kierowców i motorniczych. Zarząd spółki co rusz organizuje kursy dla kierowców i motorniczych. Obecnie trwa kurs, dla motorniczych, którzy będą mogli jeździć na liniach zastępczych w autobusach – przekazuje nam Dariusz Piotrowski, przewodniczący Międzyzakładowej Komisji NSZZ „Solidarność” przy bydgoskim MZK.

– Nie ma znaczenia, jaka to będzie firma. Mobilis także ma problemy. Jeżeli nie będzie dobrej płacy, nie znajdziemy na rynku pracowników. Dawanie zamówienia innym podmiotom, które za chwilę też nie będą mogły go realizować, nie ma sensu – uważa. Uzupełnia, że najlepszym rozwiązaniem, aby bezpiecznie i solidnie wozić pasażerów jest zwiększenie nakładów na MZK.

– Jesteśmy oburzeni formą i tonem tego pisma. Prezydent domaga się i żąda natychmiastowego wyprostowania. Mamy kierowców pożyczyć z Wrocławia? – pyta Andrzej Arndt, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej. Zdaniem przedstawicieli związku to krok prezydenta w kierunku sprywatyzowania rynku.

Andrzej Arndt zwraca uwagę, że problem nie leży w złym zarządzaniu czy niegospodarności, lecz zbyt małej liczbie środków, jakie trafiają do MZK. Niższe finanse nie pozwalają na podniesienie wynagrodzenia kierowcom, więc ci coraz częściej decydują się na odejście. – Inne firmy nie zaproponują wyższych pensji niż my. Poważna spółka tego nie weźmie. Może zdecyduje się ktoś, kto weźmie kierowców z Azji i Afryki, płacąc im minimalne wynagrodzenie – stwierdza.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto