Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Justyna” przy podziemnej „Kotwicy"

Redakcja
Na służbę do „Justyny” żołnierze przyjeżdżali aż z Zakopanego, a niewidzialnej kiedyś z kosmosu „Kotwicy” dziś nie widać nawet stojąc 5 metrów obok wejścia. Ale nie tylko zimna wojna i zdolne do przenoszenia broni jądrowej szturmowe Su-7b z lotniska w Bydgoszczy wywarły na okolicy betonowe piętno. Kilkaset teczek z pieczęciami "tajne specjalnego znaczenia" robi wrażenie...

Cztery boiska pod ziemią

Co może mieścić ogrodzony potrójnym płotem pusty teren z niepozornym barakiem pośrodku? W dodatku to nie jest bezludzie – nieco ponad kilometr wcześniej był PGR. Żadna tajemnica… Ale zawartość kilkuset odtajnionych teczek - większość z klauzulą tajne specjalnego znaczenia - z Wojskowego Biura Projektów Budowlanych w Gdyni sprawia, że przecieramy oczy ze zdumienia. Pod ziemią ukryto schron o powierzchni czterech boisk do koszykówki…

Dziś pokażemy, czym był ośrodek „Kotwica” niedaleko Krąpiewa, 25 km pod Bydgoszczą.

Uwaga! Rozpoznanie powietrzno-kosmiczne

W 1970 roku ówczesny szef sztabu Generalnego zaakceptował plan. Na przełomie lat 1974 i 1975 w Gdyni rozpoczęto prace projektowe nad obiektem, który w celu utajnienia otrzymał legendowaną nazwę „Ośrodek Badawczy Sprzętu Łączności”. W rzeczywistości na początku lat 80 w Krąpiewie ruszyła budowa podziemnego Radiowego Centrum Nadawczego (RCN) – kryptonim „Kotwica”. Inwestor Naczelny: Ministerstwo Obrony Narodowej, inwestor bezpośredni: Zarząd Lotniskowy Wojsk Lotniczych – Warszawa, użytkownik: Dowództwo Obrony Powietrznej Kraju.

Widok z wieży obserwacyjnej na Wartownię która maskuje zejście do schronu. Na pierwszym planie widoczne instalacje od schronu. W tle betonowe ogrodzenie. Nieruchomość ma powierzchnię 21,47 ha. Nasadzano celem zamaskowania teren o powierzchni 8,6ha. sadzonkami sosnowymi. Dodatkowo nasadzono widoczne na zdjęciu topole. Kolejny teren o powierzchni 0,3ha zamierzano obsadzić 1.300 drzew liściastych i krzewów. Autor P.Górski

Jak na ośrodek badawczy był aż nadto solidny. Według projektu musiał wytrzymać „bezpośrednie trafienie amerykańską bombą lotniczą typu AN-M64A1 o ciężarze 254kg”. W przypadku wykorzystania broni jądrowej, obiekt miał sprostać fali uderzeniowej wytworzonej przez ładunek o mocy 100 kiloton eksplodujący w odległości… 625 metrów! To wszystko czytamy w dokumentacji technicznej.
„Zaprojektowano obiekt 1 kondygnacyjny o konstrukcji żelbetowej monolitycznej z betonu Rw = 400 /B350/ z zabezpieczeniem ścian płytami detonacyjnymi na poziomie góry stropu” – czytamy w dokumentacji technicznej. Jak na taki obiekt przystało musiał pracować w 3 okresach: - w okresie czystej wentylacji, - w okresie skażenia terenu z filtrowentylacją - w okresie pełnej izolacji z uzupełnieniem powietrza ze zbiornika ze sprężonym powietrzem zlokalizowanym wewnątrz obiektu.

Olbrzym wielkości czterech boisk do koszykówki.

Obiekt specjalny posiada dwa wejścia, wejście główne i po przeciwnej stronie wejście zapasowe. Oba wejścia zabezpieczono przelotniami o odporności jak obiekt, dojścia do obiektu poprowadzono żelbetowymi poternami cienkościennymi. Tuż obok obiektu nad nim stoi budynek wartowni, w którym również znajdowały się urządzenia do czerpania wody z studni głębinowej. Parterowy budynek jest wybudowany na planie prostokąta. Pod nim znajduje się zamaskowane zejście do schronu.

Budynek wartowni. Z niego schodami dochodzimy do schronu. "Kotwica" znajduje się po lewej stronie budynku pod niepozorną łąką.

Do jego wnętrza prowadzą dwupoziomowe schody, umieszczone w linii prostej. Podziemnym korytarzem docieramy do stalowych drzwi pierwszej śluzy. Wejścia do obiektu chroniły 4 śluzy (!) zabezpieczone pięcioma gazoszczelnymi, masywnymi drzwiami.
Po przekroczeniu czterech śluz powietrznych jesteśmy w środku. Nad nami lampy z napisami „stój”, „idź”.

Drzwi zewnętrzne to typ DZG – 12-5 o wymiarach 85x180 cm – drzwi hermatyczno obronne na nadciśnienie P=5,0kg/cm2. Zawiasy robią wrażenie na każdym, który przekracza po raz pierwszy próg schronu. Zresztą „próg” należy napisać tu w cudzysłowie.

Za tymi drzwiami znajduje się olbrzymi schron o wymiarach w rzucie 48,40m x 41,60m, całkowita wysokość konstrukcji 8,10 m, wysokość w świetle 4,10m, wysokość użytkowa 3,50m. Całość przykryta jest stropem o grubości 2,45 – 2,60m. Ściany zewnętrze – grubość 1m. Ściany wewnętrzne nośne grubość 1m. Płyta fundamentowa grubość 1,40m. Wewnątrz łącznie 53 pomieszczenia!

Plan "Kotwicy" tajne specjalnego znaczenia. Rzut poziomy.
Powierzchnie i kubatury:
a. Powierzchnia zabudowy
Fz = 41,90 x 38,7 + 10,0 x /2,85 + 2,55/ = 1675,6m2
b. Powierzchnia użytkowa Fu = 1213,9m2n w tym:
- pow. radiowe i łączności 474,2m2
- pow. Techniczna 513,30m2
- pow. Pomocnicza i odpoczynku 112,6m2
- pow. Komunikacji 113,9m2
c.
Kubatura V=14985,0 m3
d. Orientacyjna objętość betonu Rw = 400 Vb = 8.746,0m3
Całość przysypana pół metrem ziemi.


Poterna ze schodami. Zejście do schronu.

„Kotwica” miała mieć dwie sale z nadajnikami. W obu salach po 10 nadajników chłodzonych powietrzem. W przyszłości w drugiej sali miały stanąć nadajniki większej mocy. Wokół obiektu – anteny. Magazyn anten rezerwowych – schowany pod ziemią. Wnęka dla awaryjnej anteny teleskopowej miała być chroniona automatycznie otwieraną pokrywą.

Największe pomieszczenie RCN. Fragment sali nadajników. Obsługa liczyła 8 osób która miała obsługiwać 32 nadajniki :
NADAJNIK KN-20-EO3/WZMACNIACZ LINIOWY 2 SZT.
LSV-21 1 REZERWA
NADAJNIK CYKLON 5 SZT.
NADAJNIK R-140 Z PR-9 21 SZT.
NADAJNIK R-137Z 2+1 REZERWA SZT.

Numery jednostek wojskowych
Stacjonowały tu dwie jednostki wojskowe. Pierwsza to JW 4138, stanowiąca zabezpieczenie techniczne oraz druga JW 4406 będąca zabezpieczeniem węzła łączności. Obie wchodziły w skład 2 Korpusu Obrony Powietrznej, a swoją siedzibę miały w Bydgoszczy przy ul. Szubińskiej 105. Z dniem 31 grudnia 2007 roku jednostki zostały rozformowane.

Załogę Radiowego Centrum Nadawczego stanowiło 25 osób. Dziewięć osób to obsługa techniczna. Urządzenia techniczne sterowane były bezpośrednio z wewnątrz przez dyspozytora. Tam również trafiały informacje o przekroczeniu ogrodzenia, które było dozorowane przez urządzenia US rozmieszczone co 2 metry. Teren ogrodzony był siatką, ogrodzeniem z drutu kolczastego zawieszonym na szklanych izolatorach oraz ogrodzeniu z betonowych płyt. Dodatkowo wzdłuż ogrodzenia wykonano pas zaoranej ziemi. Wjazdu na teren strzegła portiernia. Dla ochrony obiektu przed bezpośrednim atakiem planowano wykonać 6-8 betonowych schronów bojowych. Zapewne ze względu na brak środków schronów nie wykonano.
Projekt nie przewidywał wchodzenia do „Kotwicy” w okresie skażenia. Dlatego wśród załogi był też kucharz. Przy zamknięciu obiektu zapas żywności musiał wystarczyć na 7 dni.
Co miało być dalej z załogą po ewentualnym ataku jądrowym? Projekty techniczne tego nie przewidywały.

Tajne/poufne
Budowę schronu rozpoczęto w najwyższej tajemnicy. Okolicznym mieszkańcom tłumaczono, że budowane jest ujęcie wody i dla niego wykonano betonową drogę, biegnącą przez środek PGR-u. Wstępny projekt zakładał zbudowanie nad powstającym schronem stalowej wiaty 60 na 60 metrów, która miała pozwalać na „całkowite ukrycie charakteru prowadzonych robót przy obiekcie zasadniczym przed rozpoznaniem powietrzno-kosmicznym.” W jednej z późniejszych notatek czytamy, że teren budowy miał być przykryty trzema kopułami pneumatyczmnymi... Czy je wykonano? Prawdopodobnie ograniczono się do wykonania tylko wspomnianej stalowej wiaty. W czasie budowy teren ogrodzono 3 metrowym płotem z desek.

Na stanowisku dyspozytora „Kotwicy” nic się nie zmieniło – wygląda jak za czasów największej tajemnicy

Labirynt pod ziemią
Wnętrze schronu to labirynt korytarzy i pomieszczeń. Gdyby nie brak okien, wydawać by się mogło, że znajdujemy się w "normalnym" budynku. Korytarze są przestronne, a pomieszczenia prawie standardowej wysokości.

Centralnym miejscem schronu jest dyspozytornia. W pomieszczeniu znajduję się pulpit sterowniczy z lampkami i pokrętłami, za pomocą których sterowano urządzeniami technicznymi (pompami, wentylatorami, silnikami, światłem itp.). Przy pomocy pulpitu i schematu z kontrolkami świetlnymi sterowano również otwarciem i zamknięciem śluz powietrznych. To tu trafiał sygnał alarmowy z ogrodzenia obiektu.
W pomieszczeniu jest drewniane biurko, szafka z kluczami i tablice rozdzielcze. Na biurku znajduje się telefon, latarka, klucze oraz nieczynny budzik zatrzymany na godzinie 11.00. Wszystko oryginalne z epoki „zimnej wojny”. Nawet klucze są nadal zawieszone w szafkach.


Sala silników Diesla

Kolejne pomieszczenia to: agregatornia z kilkudziesięcioma akumulatorami, sala z pięcioma ogromnymi silnikami Diesla razem z agregatorami prądu, hydrofornia, czerpnia powietrza z filtrami, wentylatornia, rozdzielnia prądu, magazyn paliwa, freonowa chłodnia powietrza. W pomieszczeniu butli z halonem znajdują się zbiorniki ze sprężonym powietrzem, zbiornik halonu, który był podłączony do instalacji gaśniczej. Halon jest skutecznym środkiem do gaszenia urządzeń elektronicznych i elektrycznych.
Następne pomieszczenia są związane z funkcją obiektu: sala nadajników (na drzwiach napis „podwyższone promieniowanie elektromagnetyczne’’), urządzenia teletransmisyjne, rozdzielnia niskiego napięcia.
Pomieszczeniami socjalnymi są sanitariaty, pomieszczenie przygotowania potraw i pomieszczenia odpoczynku z piętrowymi, składanymi łóżkami.

Żołnierz - krótkofalowiec

Według nieoficjalnych informacji centrum zbudowano, ale nie wyposażono do końca. Zabrakło środków. Wiemy, że odbywały się tam regularne zmiany obsługi. Jeden z jej członków, były żołnierz mieszkający dziś w Bydgoszczy (chce pozostać anonimowy), opowiada: - Dwutygodniowe zmiany w Krąpiewie były nudne. Polegały na utrzymaniu schronu i wyposażenia technicznego w stanie nadającym się do użycia. W praktyce, żeby zabić czas, po prostu trochę popijaliśmy. Miałem w grupie kolegę, który był krótkofalowcem. Wykorzystywał znajdujący się w schronie sprzęt. Przestrzegałem go, żeby nie grzebał przy nadajnikach w prywatnych celach, machał na to ręką i chwalił zasięg. Nigdy nikt z przełożonych go nie przyłapał.

RCN do rezerwy.

Datę gotowości bojowej schronu trudno w tej chwili jednoznacznie określić. Zapewne przypada ona na 1985 rok.
Przy obecnym stanie wiedzy równie trudno jednoznacznie określić datę wyłączenia obiektu z eksploatacji.
Czy w roku 2002 (!) schron nadal funkcjonował? Otóż data "kwiecień 2002 roku" jest umieszczona na zbiorniku jako data zalania zbiornika znajdującego się w akumulatorni płynem neutralizującym (dokładnie 3,5% roztworem kwasu borowego, stosowanym do przemywania skóry w stanach zapalnych, np. po poparzeniach ługami). Czy w 2002 roku ktoś nadal obsługiwał kilkadziesiąt akumulatorów? Trudno na to z całą pewnością odpowiedzieć.
Według relacji świadka, kłódka na bramie wjazdowej ostatni raz została powieszona przez wojsko w styczniu 2004 roku. I to jest ostateczna data odejścia schronu do "rezerwy".

Gdy wojsko pozbyło się ośrodka, trafił on pod opiekę zakładu wodociągowego w pobliskim Koronowie. Tylko dlatego, że miał własne, głębinowe ujęcie wody. Agencja Mienia Wojskowego po kilku próbach obiekt sprzedała. Teraz „Kotwica” ma prywatnego właściciela, jak to się mówi człowieka z militarną pasją. Powstało Centrum Militarne Krąpiewo.

Dziś Krąpiewo żyje zlotami, inscenizacjami i pachnącą grochówką. Autor Paweł Warliński

Można zejść osiem metrów pod ziemię, przejść przez gazoszczelne wrota, obejrzeć dwie – puste już dziś – sale nadajników, halę z silnikami diesla do napędzania generatorów prądu, instalację tlenową, nawet usiąść za biurkiem dyspozytora. Przy schronie zawiązało się Centrum Militarne, które zaczyna regularnie organizować zloty aut terenowych i pojazdów wojskowych, rekonstrukcje historyczne, wyścigi traktorów. Można również spróbować grochówki w czasie mistrzostw Polski w gotowaniu tego wojskowego przysmaku.
Schron jest czynny w okresie od wiosny do później jesieni. W 2010 roku Centrum Militarne zostało wyróżnione nagrodą za najlepszy produkt turystyczny Województwa Kujawsko-Pomorskiego. Bilet normalny kosztuje 10zł.
GPS N53 16 33.9 E17 44 49.8

Historia nie znosi próżni.

Ciekawostka. Niedaleko Krąpiewa znajduje się obiekt specjalnego znaczenia dla obronności kraju. Jest to 22. Ośrodek Dowodzenia i Naprowadzania. Razem z pozostałymi ośrodkami w Polsce nadzoruje i kontroluje przestrzeń powietrzną nad obszarem Polski. Dostarcza również informacji dotyczących sytuacji powietrznej, monitorując przeloty cywilnych i wojskowych statków powietrznych nad obszarem północnej Europy.

Ogórki radiolokacyjne

Lotnisko w Bydgoszczy było jednym z dwóch w kraju, którego piloci zostali wyszkoleni w ZSRR do ataku bombami atomowymi. Miały je przenosić samoloty szturmowe Su-7b. Dziś, po 19 latach od likwidacji stacji radiolokacyjnej mającej wspierać działania Su, możemy oglądać jej pozostałości.


Dąbrówka Nowa Pan Jerzy pokazuje zbiorniki po paliwie.

Miejscowość Dąbrówka Nowa jest położona przy drodze nr 244 kilkanaście km od Bydgoszczy. W szczerym polu, na działce o powierzchni prawie 4 hektarów w latach 1973-1976 wybudowano stację radiolokacyjną. Żołnierze stacjonowali tu bez przerwy do 1992 roku.

W stacji wykorzystywano mobilne zestawy radarowe „Justyna” (JAWOR-M2) i „Bożena” (RW-31). - Najpierw było ich 30, a następnie 18 - wspomina pan Jerzy Janiszewski, gospodarz obiektu. - Posiłki dowożono im każdego dnia samochodami. Można było z nimi wiele załatwić… Pochodzili z całej Polski. Nawet z Zakopanego. Na budynku warsztatu samochodowego pozostał jeszcze napis "Zakopane".

Po opuszczeniu terenu przez wojsko obiekt został przekazany skarbowi państwa. W latach 1992 a 1995 w obiektach produkowano… sałatki i ogórki konserwowe. W 1995 r. teren został kupiony przez syna pana Janiszewskiego. - Z tymi antenami mieliśmy same kłopoty. Gdy pracowały, zakłócały odbiór radia i nie można było oglądać telewizji. A mieszkam tu niedaleko kilkaset metrów dalej - dodaje pan Jerzy.

Radary systemów „Justyna” i „Bożena” stacjonujących w Dąbrówce Nowej. Radary w Muzeum w Mysłakowicach koło Jeleniej Góry. Tego typu radary umieszczone na zestawach JUSTYNA (JAWOR-M2) i BOŻENA (RW-31) rozlokowane były razem w Dąbrówce Nowej. Służyły do wykrywania obiektów powietrznych oraz określania ich odległości i azymutu. Ściśle współpracowały z lotniskiem w Bydgoszczy.

Zasięg „Justyny” wynosił do 350 km w poziomie. Radioodległościomierz w Dąbrówce oprócz wykrywania obiektów powietrznych miał za zadanie naprowadzanie własnych samolotów myśliwskich na samoloty nieprzyjaciela. Ściśle współpracował z 3 Pomorskim Pułkiem Lotnictwa Myśliwsko-Bombowego, który stacjonował w Bydgoszczy.

Dziś na terenie dawnej stacji radiolokacyjnej znajdują się 3 większe i 3 mniejsze sztuczne nasypy. Na wzniesieniach, na nadwoziach samochodów Tatra pracowały anteny radarów.
W centralnej części dawnej stacji znajduje się schron socjalny o powierzchni prawie 250 metrów kw. – jest wybudowany na planie prostokąta i przecięty korytarzem komunikacyjnym.

Na terenie stacji w przeciwległych rogach można także znaleźć dwa schrony strzeleckie. Widać także betonowe słupy, do których przymocowany był szperacz. To najlepiej zachowane budynki na terenie stacji. Poza tym znajdziemy tu budynek hydroforni ze studnia głębinową. Wodę pobierano stąd z głębokości aż 32 metrów. Ocalała jeszcze trafostacja, budynek warsztatów samochodowych i wychodek.
Pod jedną z nielicznych jabłoni leżą resztki zbiornika lotniczego.

GPS N53 11 39,9 E17 4937,6

Wieża pośrodku puszczy

W 1994 roku Ministerstwo Obrony Narodowej opuściło na dobre tereny dawnego poligonu bombowego w rejonie nieistniejącej od lat 40. ubiegłego wieku wsi Grosswalde, po polsku zwanej Kabatem. To teren odległy 20 kilometrów od centrum Bydgoszczy na wschód, na południe od Solca Kujawskiego. Poligon miał 400 hektarów. Zacznijmy jednak od jego początków…

O wsi Grosswalde/Kabat wiemy niewiele. Gdzieniegdzie teren sam daje o sobie znać, że stały na nim domostwa. Kwadraty krzewów, stare drzewa owocowe w środku Puszczy Bydgoskiej, czasami cegły… Pozostają stare mapy i znaleziska. Z map wynika tyle, że przed II wojna światową Grosswalde liczyła około dwudziestu domów, na jej terenie była nawet szkoła i leśniczówka. Spora leśna wieś. Pewnie niezbyt biedna. Ze znalezisk – resztki biżuterii, mosiężny pierścionek z oczkiem zmniejszony na dziecięcy palec, guzik „ rich orange” – masowo sprowadzany przez Niemców z Wysp Brytyjskich w połowie XIX wieku, blaszka dla psa z okręgu „Bromberg” nr 3974.

Resztki „psiej blaszki” znalezione na terenie nieistniejącej już wsi Grosswalde

Kabat wysiedlili na początku lat 40 Niemcy, gdy postanowili na prawie 400 hektarach Puszczy Bydgoskiej utworzyć poligon. Poligon dość specyficzny, ściśle związany z odległą o 10 kilometrów filią zakładów Dynamit AG. Przy karczowaniu lasu pracowali członkowie RAD z obozu na terenie fabryki.

Jak wynika z niemieckiej dokumentacji, w D.A.G. ruszyła produkcja prochów rakietowych, którymi eleborowano pociski typu Nebelwerfer. To właśnie na tym poligonie testowano jakość określonych serii materiału prochowego, którym wypełniano popularne „stawiacze mgły”. Rurowe wyrzutnie Nebelwerferów znajdowały się poza południowym płotem D.A.G., w rejonie stacji Emilianowo. Celem był rejon wsi Kabat.

Poniemiecka wieża obserwacyjna na poligonie Kabat – była celem dla śmigłowców Mi-24

W jej pobliżu Niemcy planowali zbudowanie dwóch betonowych wież obserwacyjnych. Ukończono tylko jedna z nich. Budowlę można oglądać do dziś. Ma charakterystyczny ołówkowaty kształt. Stoi na niewielkim wzniesieniu. Jest wyjątkowo ciekawy. To dwupiętrowy budynek z lukami obserwacyjnymi chroniącymi przed odłamkami i dodatkowo zabezpieczonymi stalowymi płytami. Do środka prowadziły stalowe drzwi, których pozostałości po zawiasach zachowały się do dziś. Na piętro wchodziło się po metalowej drabinie.

Niewybuchy wstęp wzbroniony.

Po wojnie teren został przejęty przez Wojsko Polskie. Urządzono tu poligon lotniczy. Funkcjonował on do lat 90. XX wieku. Jeszcze kilka lat temu w lesie stała wieża kontroli lotów. Na ziemi gdzieniegdzie widać jeszcze wyorane ślady sylwetek – celów nalotów. Na poligonie można nadal trafić na betonowe bomby ćwiczebne wpite w ziemię. Poniemiecka wieża także stała się celem. Świadkowie widywali zawieszone w powietrzu śmigłowce Mi-24, które ostrzeliwały ją z broni pokładowej.

Maszty na poligonie.

W 1997r. stworzono plan zagospodarowania poligonu. Przewiduje on pozostawienie większości obszarów na sukcesję naturalną w okresie 50-ciu lat. W 1998r. część terenu byłego poligonu została sprzedana Polskiemu Radiu. Wybudowano tam Radiowe Centrum Nadawcze – dwa maszty o wysokości 330 i 289 metrów i wadze 304 ton wysyłają w eter Program Pierwszy Polskiego Radia, który słyszalny jest w całej Polsce, a przy dobrej pogodzie sygnał jest odbierany przy wschodniej granicy w Hiszpanii.


Jeden z dwóch masztów z bliska. Jest podparty na ziemi na powierzchni kilkudziesięciu cm kwadratowych

Stacja nadawcza ma moc 1000 kW. Maszty radiowe oparte są o ziemię na powierzchni kilkudziesięciu (!) centymetrów kwadratowych. Utrzymywane są w pionie przez pięć poziomów odciągów, wykonanych z lin stalowych o średnicy 40mm. System naciągów zbudowany jest w taki sposób, aby zerwanie jednej liny nie zagrodziło całej konstrukcji. Maksymalne odchylenie masztów przy silnym wietrze wynosi około 1,5 metra. Wejście na sam szczyt zajmuje wysportowanej osobie 1 godzinę.

Wieś Grosswalde GPS N53 01 21.1 E18 14 12.3
RCN

GPS N53 01 16.0 E18 15 40.4

Schrony na cmentarzu

Blisko trzydzieści porzuconych poniemieckich schronów leży w idealnym stanie i czeka, aż ktoś się nimi zainteresuje. Łącznie na terenie byłej bydgoskiej filii Dynamit AG pozostało ich czterdzieści jeden.

Tabliczka znamionowa „ołówka” wyprodukowanego dla bydgoskiej filii D.A.G.

Schrony to popularne „ołówki” – zwane tak ze względu na ich kształt. Akurat te „Luftschutzzelle fuer 1-2 Personen” wyprodukowała podczas wojny firma DYWIDAG. Zebrano ich blisko 30 i zeskładowano na terenie obecnego Bydgoskiego Parku Przemysłowego. Inne, pojedyncze sztuki, znajdują się na terenie dawnego Zachemu lub za jego ogrodzeniem - zapomniane i niszczejące. Obejrzenie jedynego w Polsce cmentarzyska schronów wymaga zgody władz Bydgoskiego Parku Przemysłowego.

Cmentarza schronów na terenie dawnego "Zachemu". "Ołówki” leżą i czekają na zmielenie w kruszarce… Czy trafią do włąśnie nowootwartego Exploseum czas pokaże...

Autorzy tekstu i zdjęć: Wojciech Mąka, Maciej Kulesza.
Tekst opublikowany w miesięczniku "Odkrywca" nr 6/2011
Plany pochodzą z archiwum "Centrum Militarnego Krąpiewo" i zbiorów autorów.

Czytaj więcej tekstów o historii Bydgoszczy i okolic:


Na bydgoskich tropach Wunderwaffe


Budowo - byly ośrodek szkoleniowy dla młodych nazistów

Mieliśmy broń jądrową. Od nich...



emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bydgoszcz.naszemiasto.pl Nasze Miasto