Co miesiąc w bydgoskiej komunikacji publicznej przeprowadzanych jest około 12 tysięcy kontroli biletów. Każdego miesiąca wlepianych jest też prawie 4600 mandatów. Aż 80 proc. z nich spowodowana jest brakiem biletu. Pozostałe najczęściej nieposiadaniem odpowiedniej dokumentacji potwierdzającej prawo do zniżek lub źle wypisanym biletem.
- Koszt utrzymania komunikacji miejskiej to 160 mln złotych rocznie. Połowa tych pieniędzy to właśnie wpływy z biletów. Resztę dopłaca miasto - wyjaśnia Daniel Sarul, zastępca dyrektora Zarządu Dróg i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy.
Niewykluczona podwyżka cen biletów
- Jeśli gapowiczów będzie przybywać, to niewykluczone, że za rok, czy dwa będzie trzeba pomyśleć o kolejnej podwyżce cen biletów - przyznaje zaniepokojony.
Za nieposiadanie ważnego biletu grozi nam kara w wysokości 130 złotych. Jeśli jednak zapłacimy ją od razu u kontrolera lub w ciągu siedmiu dni będzie ona o 30 proc. niższa, czyli zapłacimy 91 złotych. - Kiedy zapomnimy dokumentacji, to również nie ma problemu. Mamy tydzień na na jej dostarczenie. Wtedy kara jest anulowana - przypomina Sarul. Przeciętnie około stu mandatów jest każdego miesiąca umarzanych.
Nie dostaniesz kredytu
Ściągalność biletów w Bydgoszczy w ubiegłym roku wyniosła zaledwie 44 proc. Co z tymi co nie płacą? - Najpierw dostają dwa wezwania do zapłaty, później sprawa trafia do sądu. Jeśli i to nie pomaga, to sprawa kierowana jest do komornika - wyjaśnia Sarul.
Tych najbardziej zatwardziałych dłużników zgłasza się zaś do Krajowego Rejestru Długów. - Zdarzały się takie przypadki, że ktoś nie dostał kredytu, czy sprzętu na raty i szybko do nas biegł, aby tylko uregulować dług - wspomina. Rekordziści mają na swoim koncie ponad dziesięć mandatów.
Z uczciwymi nie ma problemu
Daniel Sarul przyznaje, że czasami zdarzają się skargi na niewłaściwe zachowanie kontrolerów. - Nigdy nie mamy najmniejszego kłopotu z tymi, którzy kupują bilet. Na szczęście to znakomita większość. To gapowicze są naszym głównym problemem - przyznaje dyrektor. - Uciekają się oni do najróżniejszych sposobów, aby tylko uniknąć zapłacenia mandatu. Kasują bilet dopiero, gdy zobaczą kontrolera, a nawet przed nim uciekają, żeby tylko uniknąć odpowiedzialności. Pewnie, że nasi pracownicy nie mają prawa używać wobec pasażerów siły. Pamiętajmy jednak, że kontrolerzy to jednak zwykli urzędnicy, a nieposiadanie ważnego biletu to niestety nic innego, jak zwykła kradzież - tłumaczy dyrektor.
Zobacz też:
Od redakcji: Przypominamy, że każdy z Was może zostać dziennikarzem obywatelskim serwisu MM Moje Miasto! Zachęcamy Was do zamieszczania artykułów oraz zdjęć z ciekawych wydarzeń i imprez. Piszcie też o tym, co Wam się podoba, a co Wam przeszkadza w naszym mieście. Spróbujcie swych sił w roli reporterów obywatelskich MM-ki! Pokażcie innym to, co dzieje się wokół Was. Pokażcie, czym żyje miasto.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?